W środowisku odebrano to jako bardzo niebezpieczny sygnał, który może wskazywać na to, że fani żużla przyzwyczaili się do oglądania zawodów w telewizji i coraz mniej chętniej chcą wydawać pieniądze na wizyty na poszczególnych stadionach. To z kolei może okazać się problemem dla klubów PGE Ekstraligi, które na ten sezon zaplanowały gigantyczne budżety, a te bez wpływów ze sprzedaży wejściówek nie mają szans się spiąć.
Były trener reprezentacji Polski, Marek Cieślak uważa jednak, że słabe wyniki sprzedaży biletów na Grand Prix w Warszawie, to głównie efekt błędów promotorów mistrzostw świata, którzy w zeszłym roku zrobili wiele, by zniechęcić fanów. Gdyby taka teza faktycznie się potwierdziła, to z ulgą odetchnąć mogliby klubowi działacze.
- Moim zdaniem część fanów w zeszłym roku zraziła się do oglądania Grand Prix. Widzę to zresztą po sobie, bo przez lata uważałem mistrzostwa świata jako najważniejszą imprezę, a teraz emocjonuje się tym mniej niż rozgrywkami ligowymi. Argumentów jest kilka - przekonuje Marek Cieślak, który niedawno ogłosił, że nie zamierza wykupywać dodatkowych dostępów w Eurosport Player, by oglądać wszystkie rundy Grand Prix.
ZOBACZ Darcy Ward szczerze o porównaniach z Bartoszem Zmarzlikiem. "Od 2016 roku walczylibyśmy o tytuły"
- Po pierwsze, w zeszłym roku za dużo było bardzo słabych turniejów. Tory nie były przygotowywane właściwie, a zawodnicy zamiast się ścigać, walczyli, by utrzymać się na motocyklach. Po drugie, nie sprawdza się system kwalifikacji do mistrzostw świata, bo w tym roku zmienił się tylko jeden zawodnik. Fani mają dość ścigania się tych samych zawodników, a do cyklu przydałoby się dodać trochej świeżej krwi.
- Po trzecie, być może cykl wzbudzałby nieco więcej emocji, gdyby wyniki były mniej przewidywalne. Bartosz Zmarzlik zdominował rywalizację, a obecnie nie widać nikogo, kto mógłby mu zagrozić w dłuższej perspektywie. Oczywiście, że to dobrze, że Polak dominuje, ale to może też nudzić kibiców. Podobnie było choćby w latach 60. z ROW-em Rybnik, bo drużyna seryjnie wygrywała rozgrywki, a na trybunach były pustki. Zmarzlikowi brakuje wyrazistego konkurenta - komentuje legendarny trener.
To wszystko sprawia, że cykl Grand Prix znajduje się w kryzysie, który może zastopować ambitne plany organizatorów. Jeszcze niedawno wydawało się, że celem promotorów będzie ekspansja żużla do nowych krajów, a za chwilę może się okazać, że priorytetem stanie się walka o zatrzymanie dotychczasowych widzów. Ta misja bez nowych pomysłów może okazać się nie do zrealizowania.
- Aby obejrzeć cały cykl trzeba wykupić dostęp w internecie. To z oczywistych powodów zniechęca część fanów i powoduje, że zasięg w naturalny sposób jest mniejszy niż wcześniej. Jeśli władze GP nie zrobią czegoś ekstra, to z roku na rok zainteresowanie będzie malało, a to będzie się przekładało także na liczbę fanów na poszczególnych turniejach - dodaje Cieślak.
Czytaj więcej:
Stałem się obiektem hejtu
Usłyszał, że dojdzie do tragedii