Tate Zischke swoją karierę rozpoczął na poważnie w 2019 roku, kiedy to ścigał się w klasie i tam sięgał po pierwsze sukcesy. Już wtedy warto było mieć na uwadze nazwisko młodego zawodnika, który w trwającym w Australii sezonie udowadnia, że drzemie w nim bardzo duży potencjał.
- Pracuję z Tatem już od dwóch lat i bardzo dużo się przez ten czas nauczył. Wskoczył na motocykl 500cc, kiedy tylko skończył szesnaście lat i choć był to dla niego duży skok, to czynił powolne, ale stałe postępy. Nie wiedział, jak operować sprzęgłem i miał złą pozycję ciała, bo nabrał niewłaściwych nawyków na 250cc. Musieliśmy z niego "zerwać" te przyzwyczajenia - mówił Darcy Ward w rozmowie ze "Speedway Star".
Ward przyznał, że dużo juniorowi zrobił wylot do Europy i regularne starty w Danii, które sprawiły, że do ojczyzny wrócił zupełnie inny zawodnik. I udowadniał to wynikami.
ZOBACZ Wielka impreza i pakiet sponsorski dla klubu z PGE Ekstraligi? "Rozmowy trwają"
W drugiej połowie listopada Zischke wygrał w Kurri Kurri rywalizację w ramach Indywidualnych Mistrzostw Nowej Południowej Walii do 21. roku życia (wyniki TUTAJ). Kilka dni później kolejny raz stanął na podium, a tym razem zdobył srebro młodzieżowych mistrzostw kraju, przegrywając wyłącznie z Keynanem Rew (wyniki TUTAJ).
Zawodnikowi było jednak mało i już na początku grudnia wygrał Indywidualne mistrzostwa stanu Queensland do lat 21, które rozegrano na torze w Bowen (wyniki TUTAJ). Nikt wówczas nie przypuszczał, że największy sukces w trwającym sezonie dopiero przed nim.
- Wciąż uczy się wyścigowego rzemiosła i zdobywa doświadczenie, ale zrobił na mnie wrażenie. To chłopak z prowincji, z Laidley, niedaleko Ipswich. Dorastał na farmie i dużo jeździł na rowerze. Nie jest chłopakiem z miasta, więc nigdy w życiu np. nie grał na Playstation. Jest bardziej praktycznym dzieckiem - dodał Ward.
10 grudnia w Gillman rozegrano zaległe Indywidualne Mistrzostwa Australii. Nie brakowało kandydatów do medali, bo ścigali się m.in. Max Fricke, Justin Sedgmen, Keynan Rew, Fraser Bowes czy Jaimon Lidsey. Zischke rundę zasadniczą zakończył na czwartym miejscu z dorobkiem dziesięciu oczek, więc zameldował się w półfinale.
W nim niespodziewanie dojechał przed Jamesem Pearsonem, a nieobecny w tej gonitwie był Lidsey. To dało mu przepustkę do finału, w którym doświadczenie było górą nad młodością, ale Zischke pokonując Rew, sięgnął po brązowy medal!
- Jest bardzo inteligentny. Szybko się uczy i przyswaja rzeczy, bo jest dobrym słuchaczem, kiedy rozmawiamy. Widzę, jak patrzy mi w oczy i myśli o tym, co mówię - komentował Ward na temat jednego ze swoich podopiecznych.
Czytaj także:
Pięciokrotny mistrz Polski zamienił motocross na żużel
Czekają na następców Briggsa, Maugera i Moore'a. 16-latek w pogoni za marzeniami