Żużel. Czugunow nie zajmował się żużlem na tyle poważnie, co wcześniej. Wszystko przez inne problemy

WP SportoweFakty / Julia Podlewska / Na zdjęciu: Gleb Czugunow
WP SportoweFakty / Julia Podlewska / Na zdjęciu: Gleb Czugunow

Gleb Czugunow to jeden z tych żużlowców, którzy wywołują mieszane uczucia wśród kibiców. Jedni są jego fanami, inni za to mają mu wiele do zarzucenia. On sam po słabym poprzednim sezonie przeniósł się ze Sparty Wrocław do GKM-u Grudziądz.

Miniony sezon dla Gleba Czugunowa nie był zbyt udany, a wręcz słaby. Na ekstraligowych torach zaprezentował się w 81 biegach, wygrywając 16 z nich. Łącznie zgromadził 104 punkty i 14 bonusów, co przełożyło się na średnią na poziomie 1,457. Co ciekawy najlepszy mecz w jego wykonaniu, w którym zdobył 15 "oczek" i trzy bonusy w sześciu startach miał miejsce na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu przeciwko ZOOleszcz GKM-owi Grudziądz, czyli jego nowemu pracodawcy.

Tak naprawdę to był pierwszy tak słaby rok w wykonaniu 23-latka, który co prawda nigdy nie był liderem Betard Sparty Wrocław, ale najczęściej był jej solidnym punktem. Na taką postawę mogło mieć wpływ wiele czynników, w tym także naturalne wahania formy, które zdarzają się młodym zawodnikom. On sam przyznaje jednak, że głównym problemem był brak pełnego skupienia się na żużlu. - Nie zajmowałem się nim na tyle poważnie, ile zajmowałem się zawsze. Były inne problemy, bardzo przejmowałem się wojną i tym wszystkim.

- Nie zajmowałem się żużlem w pełni, przez to po prostu byłem gdzieś indziej, dlatego albo wychodziło, albo nie. Tak naprawdę nie byłem zbyt smutny po porażkach, bo o czymś innym myślałem. Dużo wydarzyło się i zmieniło w trakcie sezonu. Myślę, że psychicznie i mentalnie nie dałem sobie rady z tym wszystkim poradzić, ale jest to dla mnie dobra nauka i myślę, że wyszedłem z tego wszystkiego silny - nie ukrywał Czugunow w cyklu "Hej, hej GKM" dla klubowej telewizji GKM tv.

ZOBACZ Zmarzlik wskazał żużlowców, których najbardziej ceni. W gronie dwóch Duńczyków!

Po powrocie Artioma Łaguty i przyjściu do wrocławskiego klubu Piotra Pawlickiego zabrakło miejsca w składzie dla urodzonego w Rosji żużlowca. On sam zdecydował się już jesienią opuścić Spartę i został wypożyczony do GKM-u Grudziądz. - Dla mnie to było dość szybkie i zaskakujące w pewnym momencie. Wierzyłem, że zostanę we wrocławskim klubie, jednak musiałem szybko podjąć decyzję. Miałem kilka ofert, ale ta z Grudziądza była najlepsza. Negocjacje trwały tydzień, a może nawet krócej - powiedział dwukrotny zwycięzca Speedway of Nations.

Opowiada on też trochę o kulisach tegorocznego okienka transferowego. W obecnych czasach trudno jest zakontraktować kogoś z czołowych zawodników, ponieważ często dochodzą oni do porozumienia już w trakcie trwania sezonu i to nawet nie w jego końcowej fazie. Równie skomplikowanie wygląda sytuacja z zawodnikami z polskim obywatelstwem, o których często walczy spora liczba klubów. Trochę inaczej wygląda już sytuacja, gdy składy zostaną skompletowane.

- W tym okresie nie było tych propozycji tak dużo. Jeszcze w sezonie interesowało się mną dużo klubów. Nie było też tak, że pozostał mi tylko Grudziądz, ale tych opcji było mniej, niż w trakcie trwania sezonu. Długo bym opowiadał, co mnie przekonało do wybrania tej oferty, ale na pewno będzie to dobry wybór dla nauki startów, bo Grudziądz wymaga treningów nad startami i to jest bardzo ważny aspekt na tym torze - przyznał wielokrotny medalista Drużynowych Mistrzostw Polski

Wieloletni zawodnik Sparty Wrocław znany jest z tego, że przeżywa wiele rzeczy bardzo emocjonalnie. Nie inaczej było w przypadku zmiany barw klubowych. W sezonach 2018-2022 zdobył jeden złoty, jeden srebrny oraz dwa brązowe krążki DMP wraz ze swoimi drużynowymi kolegami. Jest on także brązowym medalistą MPPK z roku 2020. Teraz w nowej ekipie głównym celem nie będzie walka o medale, a awans do fazy play-off.

- Jest to dla mnie wyzwanie, ponieważ byłem w Sparcie przez pięć lat i jest to klub, który bije się o najwyższe cele. Fakt jest taki, że Grudziądz walczy o utrzymanie albo stara się o play-offy i to nie wychodzi. Wyleciałem z najwyższego poziomu rozgrywek ekstraligowych i mnie to bardzo boli. Chciałbym być tam, gdzie chcę być i fajnie byłoby to zrobić z tym klubem, bo myślę, że mamy wspólne ambicje w tym aspekcie - zakończył Gleb Czugunow.

Czytaj także:
Tor żużlowy ocalony! Wysiłek działaczy oraz zawodników przyniósł efekty
Żużel. Będzie kolejny transfer juniora. Cena może zaskoczyć

Źródło artykułu: WP SportoweFakty