Ostatnio Komisja Wyścigów Torowych FIM z dumą ogłosiła powstanie nowej rady ekspertów, która ma pomagać w podejmowaniu bieżących decyzji dotyczących rozwoju żużla. Pomysł sam w sobie nie jest zły, ale dziwić może przede wszystkim skład osobowy. Wśród 11 osób nie ma ani jednego Polaka, a podział narodowościowy nie jest jedynym szokiem.
W gronie ekspertów żużlowych FIM znajduje się siedmiu Brytyjczyków Mick Bates, Graham Brodie, Chris Durno, Alex Harkess, Phil Morris, Glen Phillips, Mike Posselwhite, dwoje Niemców Katharina Anderweit i Rene Schafer, Duńczyk Jorgen Bitsch i Australijczyk Jason Crump. Na pierwszy rzut oka trudno stwierdzić jakimi kryteriami kierowano się przy doborze tych osób. Poza kilkoma wyjątkami większość stanowią ludzie, których dotychczasowe osiągnięcia raczej nie powalają na kolana.
Okazuje się, że powołanie konkretnych osób do grona ekspertów było suwerenną decyzją szefa Komisji Wyścigów Torowych FIM Armando Castagna. O powołaniu ekspertów pozostali członkowie tej komisji (w jej skład wchodzą choćby Wojciech Stępniewski i Piotr Szymański) dowiedzieli się z mediów. To właśnie Włoch wpadł na pomysł powołania grona doradców, którzy mają mu podpowiadać, przy podejmowaniu najważniejszych decyzji. Można się więc jedynie cieszyć, że grono ekspertów nie jest żadnym oficjalnym organem, a jej wpływ na żużel nie będzie raczej zbyt duży.
ZOBACZ Zmarzlik wskazał żużlowców, których najbardziej ceni. W gronie dwóch Duńczyków!
Nominacje trudno rozpatrywać inaczej niż jako kolejny rozdział walki Włocha z polskimi działaczami. Przedstawiciele PZM od lat nie mają dobrych relacji z szefem światowego żużla, a ten za każdym razem próbuje ograniczyć rolę naszego kraju przy najważniejszych decyzjach.
Poza oczywistymi pretensjami w kierunku Armando Castagny, warto jednak zastanowić się nad przyczynami kiepskiej pozycji naszych specjalistów na arenie międzynarodowej. Wśród polskich kandydatów do grona ekspertów śmiało można wymienić Rafała Dobruckiego, Krzysztofa Cegielskiego, czy Leszka Demskiego. Nie mówiąc już o przedstawicielach klubów PGE Ekstraligi, którzy z każdym rokiem udowadniają, że wiedzą, jak zarządzać gigantyczną organizacją. W naszym kraju jest wychowywanych najwięcej młodych żużlowców, a nasi działacze mają największe doświadczenie nie tylko w pracy z młodzieżą, ale także organizacją najważniejszych zawodów i promocją dyscypliny.
Trzeba jednak także uczciwie zwrócić uwagę, że część z nich nie posługuje się językiem angielskim, a reszta od dawna nie angażuje się w międzynarodowe działania. Efekt jest taki, że nasz kraj traktowany przez Włocha jest jako opozycja, a przez to pomijany przy przy konsultacjach.
Czytaj więcej:
Nielsen wskazuje kolejny cel Nielsena
100 tysięcy widzów na zawodach