Żużel. Nicki Pedersen mówi o swoim stanie zdrowia. Padła ważna deklaracja

WP SportoweFakty / Jakub Janecki / Na zdjęciu: Nicki Pedersen
WP SportoweFakty / Jakub Janecki / Na zdjęciu: Nicki Pedersen

Nicki Pedersen, który w trakcie sezonu odniósł groźną kontuzję, pomału wraca do zdrowia, włączając do swoich przygotowań coraz więcej elementów. W rozmowie z klubową telewizją Duńczyk opowiedział o tym, jak się czuje oraz o postępach rehabilitacji.

Niezwykle pechowe dla Nickiego Pedersena okazały się tegoroczne zmagania. Najpierw zanotował upadek w swojej ojczyźniem w którym złamał żebra oraz przebił płuco. Kilka tygodni później w meczu ligowym PGE Ekstraligi pomiędzy ZOOleszcz GKM-em Grudziądz i Fogo Unią Leszno już w trzecim biegu spotkania upadł na tor wraz z Piotrem Pawlickim.

Obaj toczyli ostrą walkę, aż na jednym z łuków doszło między nimi do kontaktu, co skończyło się fatalnie wyglądającym wypadkiem. Duńczyk z impetem wpadł w dmuchaną bandę, w wyniku czego doznał złamania panewki kości biodrowej i miednicy w dwóch miejscach. W cyklu "Hej, hej GKM" dla klubowej telewizji GKM tv opowiedział on o swoim aktualnym stanie zdrowia.

- Speedway potrafi być okrutny, ale obecnie czuję się już dobrze. Pozbyłem się wszystkich leków przeciwbólowych. Wciąż potrzebuję jeszcze trochę czasu, ale przez te wszystkie pięć miesięcy dużo ćwiczyłem. Troszkę przybrałem na wadze, ale obiecuję, że w marcu ponownie będę w świetnej formie. Póki co nie biegam, ale jeżdżę sporo na rowerze. Moja miednica nie jest jeszcze gotowa na bieganie.

ZOBACZ WIDEO: Eksperci grzmią po doniesieniach o premii. "To skandal"

Trzykrotnemu indywidualnemu mistrzowi świata niedawno wykonano zdjęcie rentgenowskie, które potwierdziło, że wszystko zrasta się prawidłowo. Chociaż jak sam przyznaje, powrót do pełnej sprawności po takim urazie trwa od sześciu do ośmiu miesięcy. Nie ukrywa on również, w tym momencie jest szczęśliwy oraz silny mentalnie i nie może się już doczekać momentu, w którym ponownie usiądzie na siodełko motocykla i będzie mógł przejechać pierwsze treningowe okrążenia. 

- Bardzo mocno brakuje mi żużla. Ludzie już mnie skreślili. Myśleli, że po takiej kontuzji to koniec i się poddam, ale prawda jest taka, że jeszcze leżąc w szpitalu w Grudziądzu, zastanawiałem się, kiedy moje ciało wyzdrowieje i ponownie będę mógł dosiąść motocykl. Cały czas jestem mocno zmotywowany. Nie chcę jeszcze kończyć kariery, a już na pewno nie w taki sposób. Wiem, że moje ciało jest silne, ale miednica zawsze potrzebuje czasu - powiedział 45-latek.

Nie ma on także zamiaru kryć tego, że żużel to jego praca, która pomaga mu opłacić rachunki i utrzymać swoją rodzinę. Chociaż jak sam przyznał, bez sportu również udałoby się mu przetrwać, ale jest jeszcze jednak coś, co w tej chwili nie pozwala mu przerwać karierę. "Czarny sport" to całe jego życie, a on cały czas czerpie ogromną przyjemność ze ściganie się i kocha robić to, co robi.

- Lubię tę atmosferę, rywalizację, intensywność, presję pod taśmą, gdy spoglądasz na zielone światło, nakręcasz gaz, puszczasz sprzęgło i bang. Twój motocykl zostaje wraz z tobą wystrzelony w kierunku pierwszego łuku. Wszystkie te chwile i uczucia z nimi związane to moja prawdziwa miłość. Oczywiście upadki, kontuzje i ból z nimi związany nie są miłe, ale ważne, by pozostawać silnym, próbować wrócić, zrobić dobry start i uciec tym, którzy próbują cię dogonić - wyznał zawodnik GKM-u.

- Zawsze wracałem silny i skoncentrowany. Dlatego nie wiem, dlaczego tym razem miałoby być inaczej. Muszę po prostu ciężko trenować i doprowadzić moje ciało do super formy. Mentalnie zawsze jestem mocny, więc nie widzę powodu, dlaczego miałbym się obawiać powrotu po tej kontuzji bardziej, niż po tych poprzednich. Oczywiście przekonamy się, gdy rozpocznie się sezon, ale nie sądzę, żebyście mieli powód, żeby się martwić - zapewnił swoich kibiców.

Nicki Pedersen przedstawił także swoje plany, co do przyszłorocznych startów. Na pewno wystartuje on w Polsce oraz w Danii. Cały czas nie rozwiązała się za to sytuacja z jego możliwymi startami w Szwecji i Anglii. Wszystko zależy jednak od tego, czy otrzyma on ofertę kontraktu, która będzie na odpowiednim poziomie finansowym. Jeśli tak się nie stanie, czterokrotnego drużynowego mistrza świata ujrzymy tylko w dwóch pierwszych wymienionych krajach.

Czytaj także:
Zmarnował swój talent jedną złą decyzją. Zaufał nieodpowiedniej osobie
Żużel. Jest okrzyknięty wielkim talentem. Teraz tłumaczy wybór nowego klubu

Źródło artykułu: WP SportoweFakty