- Jeżeli weźmiemy pod uwagę historię z początku sezonu, kiedy nie było do końca wiadome czy w ogóle wystartujemy w rozgrywkach, to trzecie miejsce na zakończenie rozgrywek z pewnością jest ogromnym sukcesem. Początkowo startowaliśmy w okrojonym składzie. Później krok po kroku ulegało to poprawie. Wiedziałem, że ta drużyna ma ogromny potencjał i jeżeli uda nam się poukładać sprawy finansowe, to będzie dobrze. Trudny sezon miał Nicki Pedersen, któremu przytrafiały się kontuzje. Niewiele brakowało do wejścia do finału. Szkoda, że go nie mamy, bo pewnie wtedy nasze problemy finansowe byłyby już historią. Ale mamy brąz i cieszymy się z tego, bo chyba niewiele osób na początku sezonu się tego spodziewało. Euforii jednak nie ma, bo nadszedł czas, aby pospłacać zaległości finansowe w stosunku do zawodników - powiedział dla SportoweFakty.pl Marian Maślanka.
Do 30 października kluby mają czas na rozliczenie się z zawodnikami. Czy działacze Włókniarza zdążą do tego czasu spłacić zaległości? - Musimy zrobić wszystko, żeby tak się stało. Jeżeli weźmiemy pod uwagę wysokość budżetu, to zaległość nie jest duża. Ale na ten moment są to duże pieniądze i z pewnością czeka nas gimnastyka, żeby wszystko spłacić. Na kolacji po zawodach, na której obecne były zarówno władze miasta, jak i sponsorzy, zaapelowałem, aby sprawa poszukiwania pieniędzy nie była tylko sprawą Mariana Maślanki, ale całego teamu, który pracował na wynik finansowy w tym roku. Na pewno czeka nas wiele rozmów, aby tą pomoc finansową uzyskać - wyjaśnił Maślanka.
W końcowej fazie rozgrywek Włókniarz spisywał się bardzo dobrze. To właśnie częstochowianie wyeliminowali jednego z kandydatów do złotego medalu - Unię Leszno. Których zawodników będą chcieli zatrzymać działacze? - Chcemy zatrzymać wszystkich zawodników. Jestem już po rozmowach z Nicki Pedersenem i Lee Richardsonem. Wkrótce podejmiemy rozmowy z Tomkiem Gapińskim. Działamy zgodnie z regulaminem. Na ten moment chcemy poznać oczekiwania zawodników i określić, czy będziemy mogli ze sobą współpracować. Nie wiadomo co z Michałem Szczepaniakiem. Sławek Drabik raczej na pewno zostanie, bo po ostatnich zawodach dostał taką owację, że chyba nigdzie nie będzie mu lepiej niż w Częstochowie - zakończył Marian Maślanka.