Jeszcze w sobotni wieczór Fredrik Lindgren rywalizował o punkty w 5. rundzie Indywidualnych Mistrzostw Świata w Gorzowie Wielkopolskim. Nikt wówczas nie spodziewał się, że nie weźmie on udziału w zaplanowanym na niedzielę meczu PGE Ekstraligi. Tak się jednak stało.
Informacja o absencji Szweda pojawiła się w niedzielę tuż przed godzinę 15. Kiedy decyzja została przekazana sztabowi szkoleniowemu zielona-energia.com Włókniarza Częstochowa?
- Była w sobotę, a w niedzielę była to już bardziej misja braku Fredrika i tego, jak ułożyć ten mecz od A do Z, by miało to ręce i nogi - przyznał po meczu w rozmowie z WP SportoweFakty, Jarosław Dymek.
ZOBACZ WIDEO Mariusz Staszewski: Odpalimy i jeszcze dopiszemy punkty do tabeli
Zwolnienie lekarskie, jakie przedstawił Lindgren oznacza, że zawodnika zabraknie również w zawodach rozgrywanych w ostatnim tygodniu czerwca, a jest to finał krajowych mistrzostw oraz w niedzielnym meczu we Wrocławiu.
Sam zawodnik w oświadczeniu poinformował, że po konsultacji z lekarzem postanowił zawiesić start na kilka tygodni. Zapytaliśmy kierownika częstochowskiej drużyny, czy była już rozmowa z żużlowcem na temat tego, jaki okres czasu może określać "kilka tygodni", czy będzie to okres np. czternastu dni, miesiąca, czy nawet i dłużej.
- Dziś skupiliśmy się na meczu z Moje Bermudy Stalą Gorzów, a nie na rozmowach, kiedy wróci Fredrik. Spadło to nas nas nieco niespodziewanie i trzeba było rozpisać program tak, by poradzić sobie bez niego. Teraz trzeba poukładać wszystko z sensem na mecz we Wrocławiu. Oczywiście, że w między czasie będą prowadzone rozmowy z Fredrikiem, ale na ten moment musimy sobie radzić bez niego i tyle - dodał nasz rozmówca.
Czytaj także:
Jeździ na żużlu 13 lat, a taki wynik wykręcił po raz pierwszy
Gwiazda ligi na mecze jeździ koleją. Wszystko przez drożyznę