Niemałe kontrowersje wywołał upadek Wiktora Przyjemskiego w 8. biegu niedzielnego meczu. Junior Abramczyk Polonii Bydgoszcz dość niespodziewanie zanotował niezbyt groźny upadek. Wówczas jechał trzeci, a goście prowadzili 5:1. Zawodnik nie zdołał sprawnie zbiec z toru, więc sędzia Ryszard Bryła przerwał bieg.
- To nie był taki dzwon, by zawodnik nie mógł się podnieść. Wiktor zobaczył, jaka jest sytuacja na torze i po prostu się położył - mówił nam po spotkaniu Tomasz Fajfer, trener Aforti Startu Gniezno.
W powtórce czerwono-czarni wygrali, ale już tylko 4:2. - Sędzia nie może wypaczać wyników. Jeżeli przyjeżdża, to musi być neutralny. Jeżeli sędzia wypacza jakiś wynik czy coś, to po prostu się nie nadaje jako sędzia - grzmiał szkoleniowiec.
ZOBACZ WIDEO: Z Pierwszej Piłki #9: Słowa Lewandowskiego rozpaliły cały świat. "To było zaplanowane"
Czerwono-czarni zamierzają zgłosić ten temat. - Jakiś nasz wniosek, że coś takiego miało miejsce, musi być złożony - żeby to zostało rozpatrzone - podkreślił Fajfer.
Z pracy sędziego Start nie był tego dnia zadowolony. - Wszyscy widzieliśmy, że dał ciała, więc nie można być zadowolonym - kontynuował trener.
Swoich uwag nie krył też Oskar Fajfer. - Dziś niewiele brakło. Szkoda, że nie do końca w sportowej rywalizacji. Śmiem tak twierdzić, że sędzia za późno reagował z czerwonym światłem, kiedy wygrałem start, to przerwał bieg prawie po okrążeniu - zaznaczał.
- Sytuacja z Przyjemskim, kiedy jechaliśmy na 5:1, to - uważam - celowy uślizg i mozolne zbieranie się z toru. Takie zachowanie nadaje się na czerwoną kartkę, nic innego. Szkoda, bo szło więcej z tego wyciągnąć. Jeśli chodzi o mnie, to dopiero ta rdza gdzieś ze mnie zlatuje po przymusowej przerwie - dodawał kapitan Startu.
Nie tylko to wywołało sporo emocji. Podczas jednego z biegów oderwał się banner reklamowy z pneumatycznej bandy i powiewał na torze. Mimo to sędzia Bryła nie reagował w trakcie wyścigu. Dopiero potem sprawą zajęły się odpowiednie osoby.
- Dzwoniliśmy do sędziego. Stwierdził on, że to nie było jakieś zagrożenie i on obserwował, widział, jak fruwa ten banner i to nie było jakieś zagrożenie na przerwanie wyścigu - zrelacjonował Tomasz Fajfer.
A ktoś mógł w to wjechać, np. Oskar Fajfer, jeden z uczestników tego biegu. - Nie tylko Oskar, bo jechało czterech zawodników. Oskar może najbliżej tego jechał. Zagrożenie było, nie tylko dla Oskara, ale sędzia nie podjął żadnej reakcji i reagując na nasze monity, powiedział, że to nie było zagrożenie - podsumował były żużlowiec.
Czytaj także:
> Żużel. Jest nowy wicelider rozgrywek. Tabela i statystyki eWinner 1. Ligi
> Żużel. W Landshut przegrali z pogodą. Spotkanie z Wilkami odwołane