Bogumił Burczyk, WP SportoweFakty: Tomas Jonasson postawił panu mocne zarzuty po meczu z Metalika Recycling Kolejarzem Rawicz. Podtrzymuje pan, że mijają się one z prawdą?
Ryszard Dołomisiewicz, menedżer Budmax-Stal Polonii Piła: Oczywiście, gdyż w rzeczywistości sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. Nie podjęliśmy decyzji ot tak, bo ktoś kogoś nie lubi. Wszystko wnikliwie analizowaliśmy.
Jonasson stwierdził, że potraktowano go niesprawiedliwie. W domyśle zarzucał panu kłamstwa, a to nosi znamiona pomówienia. Klub nie powinien piętnować takich zachowań?
Budmax-Stal Polonia Piła zachowała się pobłażliwie. Inne kluby w podobnej sytuacji podjęłyby pewnie bardziej zdecydowane kroki. Wykazaliśmy się dużą dozą wyrozumiałości dla Tomasa. Podkreślę, że nie robimy tego tylko dla niego, jest jednym z elementów drużyny, nie jest ważniejszy od reszty zawodników. Co się stało, to się nie odstanie, priorytetem jest dobro klubu.
ZOBACZ WIDEO Martin Vaculik pogubił się sprzętowo? Chomski zdradza szczegóły przygotowań Słowaka
Jonasson mówił, że miał najlepszy czas na treningu. Miał to usłyszeć od pana...
Trener Waldemar Cisoń bardzo skrupulatnie mierzy, a potem zapisuje wszystkie czasy uzyskane przez naszych zawodników na treningu. W każdej chwili mamy do nich wgląd. Jonasson rzeczywiście uzyskał nieco lepszy czas od innych, ale na początku treningu. Mówił, że to była sekunda, w rzeczywistości chodziło o 0,15 sekundy.
To stosunkowo niewielka różnica. Jak wyglądały jego czasy w dalszej części treningu?
Gdy inni zawodnicy zmienili przełożenia, mieli od Jonassona lepsze czasy o pół sekundy. Mało tego, jeden z adeptów, który dopiero przygotowuje się do licencji, zanotował wynik lepszy o 0.25 sekundy.
Dlatego zasugerowaliście mu zmianę przełożeń? Jonasson rzekomo miał nie rozumieć takiej decyzji.
To doświadczony zawodnik, mający za sobą przeszłość w Grand Prix. Powiedzieliśmy, w którą stronę powinien się przekładać, o ile chce wystąpić w meczu. Na tle pozostałych wypadał dużo gorzej. Po treningu Jonasson usłyszał, że nie pojedzie z Metalika Recycling Kolejarzem Rawicz, co przyjął do wiadomości, nie kwestionując decyzji sztabu. Później zapewne coś w nim pękło i powiedział sobie - hej, dlaczego akurat ja? No i wyszło, jak wyszło.
Skoro sztab pilskiej drużyny był pewny swego i wiedział, że Jonasson nie jest gotowy, dlaczego Szwed dostał szansę i wystąpił w meczu z Texom Stalą Rzeszów?
Mecz miał status zagrożonego. Prognozy sugerowały, że w połowie może zostać przerwany. Zakładaliśmy, że jeden, góra dwa starty zawodnika będącego na dany moment w słabszej dyspozycji nie wpłyną na końcowy wynik spotkania. Chcieliśmy mu udowodnić, że nie jest tak, jak on to sobie wyobraża. Wyszło na nasze, ale nie jesteśmy z tego zadowoleni, wolelibyśmy uniknąć tego medialnego szumu.
Końcowy wynik ze Stalą mógł być inny?
Tak, zdecydowanie. Oczywiście bardzo chcieliśmy wygrać i robiliśmy wszystko, aby tego dokonać. Żużel dopiero wrócił do Piły, mamy zespół pasjonatów, którzy swoją postawą chcą udowodnić, że jeszcze nie powiedzieli ostatniego słowa w tej dyscyplinie. Sprawiamy problemy drużynom, których zawodnicy jeszcze rok temu występowali w PGE Ekstralidze . To powód do dumy. Z roku na rok będzie lepiej.
Czy gdyby przeciwko Stali wystąpił kto inny, Polonia Piła by
wygrała?
Gdybyśmy mieli wielkie parcie na play-offy, wystawilibyśmy inny skład i zabrakłoby w nim Jonassona. Ten mecz dobitnie pokazał, że jeżeli jedno ważne ogniwo zawodzi, cierpi cała drużyna. Do zwycięstwa ze Texom Stalą Rzeszów nie potrzebowaliśmy żużlowca na 10 punktów, wystarczyłoby 5-6. Mamy trzech zawodników, których mogliśmy wystawić w tym spotkaniu i spokojnie wykręciliby taki wynik. Bez Jonassona na pewno mielibyśmy większe szanse, prawdopodobnie byśmy wygrali.
W jednym z biegów Max Dilger mocno utrudniał pościg Arturowi Mroczce. Po wyścigu doszło między nimi do scysji...
To była naturalna reakcja w ferworze emocji, szczerze mówiąc, nie dziwię się Arturowi. Max Dilger bardzo chciał, mogło to wyglądać jakby go blokował. W rzeczywistości tak nie było, zawodnicy wiedzą, że mają przepuszczać tych, którzy w danym dniu są szybsi, jeżeli rywal prowadzi podwójnie. Wiemy, że Mroczka nie powinien aż tak impulsywnie reagować, zwłaszcza gdy mecz transmituje telewizja. Zwróciliśmy mu na to uwagę.
Czyli między nimi nie ma już żadnych animozji?
Zdecydowanie.
Czerwona kartka w czternastym wyścigu była słuszna? Jonasson kładł motocykl specjalnie?
To nie był upadek taktyczny, ale rozumiem, dlaczego sędzia podjął taką decyzję, bo z jego perspektywy mogło to tak właśnie wyglądać. Zapewniam, że Jonasson nie upadł specjalnie. Czasami, gdy zawodnik bardzo chce poprawić swoją pozycję w wyścigu, stosowanie niektórych nawyków z innych torów tak się kończy.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
As Startu może utrudnić życie Polonii
Majewski odpowiada na zarzuty Meyze