Jakub Jiroutek: W Czechach nikt nie traktował mnie poważnie

Jakub Jiroutek pakuje walizki i powtarza obce słówka. W połowie maja 31-latek ostatecznie pożegna się z Czechami i wyjedzie trenować włoskich skoczków narciarskich. Jest optymistą i jedynych problemów spodziewa się... w urzędzie miasta. - Wszyscy nieżyczliwi, po prostu Czechy - wyjaśnił lakonicznie. Nie bez żalu opuszcza ojczyznę. - Jest to trudne. Mam tutaj wszystkich znajomych, a tam będę zupełnie sam, ale takie jest życie. Cieszę się z nowych możliwości - powiedział.

W tym artykule dowiesz się o:

20 maja czeka go debiut - pierwsze zgrupowanie razem z nową drużyną. Do tego czasu Czech 4 godziny dziennie zamierza uczyć się języka włoskiego, chce bowiem uniknąć problemów z barierą językową, na którą tak narzekał Richard Schallert. - Skoki to specyficzny sport. Musisz wiedzieć o zawodniku wszystko - czy się wyspał, jakie ma problemy z dziewczyną albo w szkole - tłumaczy Jiroutek.

Majowe spotkanie nie będzie jego pierwszym kontaktem z reprezentacją Italii. - Kojarzę wszystkich Włochów, którzy startują w Pucharze Świata i Pucharze Kontynentalnym. Nieco lepiej znam Sebastiana Colloredo i Andreę Morassiego, a w tym roku poznałem wszystkich młodych chłopców, których trenował Roberto Cecon. Włosi, podobnie jak my w Czechach, mają dużo skaczącej młodzieży. Brakuje im jednak skoczków w wieku 26-30 lat, mówię tu o zawodnikach pokroju Jakuba Jandy, Jana Matury, czy Borka Sedlaka. Tam najstarszy jest Colloredo, który ma raptem 22 lata - analizuje szkoleniowiec.

- Nie wiem, czy uda mi się stworzyć szybko silną drużynę. Póki co, Włochom udało się pokonać Czechów zarówno w "drużynówce" w Planicy, jak i na Mistrzostwach Świata Juniorów na Słowacji. Będziemy pracować systematycznie i jestem pewien, że będzie coraz lepiej. Naszym celem jest kwalifikować się do drugiej serii zawodów drużynowych. Colloredo i Morassiego stać na miejsca w czołowej piętnastce Pucharu Świata. Pomogę im wykorzystać talent i potencjał, który w nich drzemie - obiecał Jakub Jiroutek.

Decyzja o wyjeździe z kraju dojrzewała w nim już od pewnego czasu. Dostał propozycję nie tylko z Włoch, ale i z Kazachstanu. - Ostatecznie wybrałem Włochy, głównie ze względu na Roberto. Znamy się już ponad 13 lat. Po zakończeniu sezonu zostawałem u niego w Tarvisio pojeździć na nartach, a i on latem przyjeżdżał do mnie do Harrachova. W ubiegłym roku razem z jego rodziną i moją byłą dziewczyną byliśmy na wakacjach w Poreču - opowiedział czeskiemu Dziennikowi Sport.

Oficjalnie kontrakt został podpisany na sezon olimpijski z możliwością przedłużenia do 2013 roku, kiedy to w Predazzo odbędą się Mistrzostwa Świata w narciarstwie klasycznym. Jiroutek i Cecon będą razem trenować całą kadrę. Pomagać będzie im biomechanik oraz szkoleniowiec odpowiedzialny konkretnie za przygotowanie kondycyjne. Włoch chciałby spędzać więcej czasu z rodziną, będzie więc jeździł z czwórką skoczków na zawody Pucharu Kontynentalnego, natomiast Jakuba czekają wyjazdy na Puchar Świata, gdzie będzie się widywał ze swoim bratem - Davidem, który zastąpił Austriaka Schallerta na pozycji szkoleniowca czeskiej reprezentacji. Nie zamierza jednak zdradzać mu swoich zawodowych tajemnic. Wiadomo jedynie, że będzie prowadził treningi według systemu, który sprawdził się w przypadku Antonina Hajka i Lukasa Hlavy.

Jiroutek jest pierwszym czeskim trenerem od 17 lat, który będzie pracował zagranicą. Nie żałuje, nie związał najbliższej przyszłości z rodzimą federacją narciarską. - Tutaj mógłbym trenować najwyżej kadrę B. Przez lata, które tu spędziłem, nikt nie brał moich pomysłów na poważnie. We Włoszech będzie tak, jak ja chcę - od A do Z. Jadę tam, gdzie we mnie wierzą - podsumował.

Komentarze (0)