- Dłużej jest się w powietrzu i szybciej jedzie po rozbiegu. To właściwie wszystko. Różnic nie ma zbyt wiele - tak w skrócie opisuje zawody na największych skoczniach świata Piotr Fijas.
Jak przyznaje, nie wszyscy mogą sobie poradzić na mamutach. Jedynie zawodnicy naprawdę dobrze techniczni. - Każdy błąd na takiej skoczni jest spotęgowany - mówi Fijas. - Im większa szybkość, tym minimalny nawet błąd na progu ma większe konsekwencje. Dlatego ostatnio tak dobrze na mamutach radzą sobie Norwegowie. Oni skaczą świetnie technicznie. To nie jest tak, że niektórzy boją się dalekich lotów. Każdy chciałby frunąć jak najdalej, ale niestety nie wszyscy potrafią.
Były asystent Apoloniusza Tajnera nie potrafi znaleźć przyczyny słabszych ostatnio skoków Adama Małysza, ale wierzy, że ten w Mistrzostwach w Oberstdorfie poradzi sobie jak najlepiej, choć o zwycięstwo na pewno będzie niezwykle ciężko. - Kiedy skacze na treningach, wydaje się, że zawody muszą przynieść oczekiwane sukcesy. Ale wciąż sukcesów nie ma. Nie wiem, dlaczego tak się dzieje. To chyba nie jest tylko kwestia stresu i obciążeń psychicznych związanych z zawodami. Małysz jest zbyt doświadczony, by ulegać emocjom - twierdzi Fijas i dodaje. - Z natury jestem optymistą, ale cudów bym nie oczekiwał. Kto wygra? Stawiam na Norwegów, indywidualnie i drużynowo. Coraz lepszy jest Bjoern Einar Romoeren, bardzo groźny będzie Anders Jacobsen, ale kolejka do podium jest długa. Na jej czele wciąż widzę Janne Ahonena, który jak mało kto potrafi bardzo daleko szybować. Za nim jest Austriak Martin Koch i zdobywca Pucharu Świata Thomas Morgenstern, który zrobił ogromne postępy - kończy Piotr Fijas.