Dziś w Oberstdorfie kwalifikacje do MŚ w lotach, w których Małysz nigdy nie tylko nie zdobył medalu, ale nawet nie był w dziesiątce.
To jest najgorszy w tym wieku sezon najlepszego polskiego skoczka. W Pucharze Świata, który już teraz zapewnił sobie Austriak Thomas Morgenstern, jest dopiero jedenasty. Najwyższe 4. miejsce miał w Zakopanem. Czasem jest blisko wysokiej formy, bo zdarzało mu się być najlepszym na treningach.
Hannu Lepistö ma dobry kontakt z zawodnikami i działaczami PZN, ale po sezonie kończy się jego kontrakt. Do Oberstdorfu jedzie prezes związku Apoloniusz Tajner i już w Niemczech ma spytać o przyszłość 62-letniego trenera polskich skoczków. Decydujące rozmowy odbędą się pod koniec marca lub na początku kwietnia.
Fin nie jest w stanie jednoznacznie stwierdzić, jak długo chciałby prowadzić polskich skoczków. - Kontrakt kończy się po sezonie. Na razie chcę się skupić na mistrzostwach świata w lotach. Ale wiem, że nie jestem młodym trenerem. Polska to raczej mój ostatni przystanek w karierze.
Lepistö nie przejmuje się zbytnio głośną falą krytyki. - Jeśli ktoś uważa, że się nie nadaję, powinien mi to powiedzieć wprost. Nie jestem człowiekiem, który musi koniecznie pracować z polską reprezentacją. Kiedy wiedziałem, że popełniłem błędy - przyznałem się do tego. Nie ma między mną a przedstawicielami PZN nieporozumień. Współpraca z Adamem i innymi zawodnikami, którzy - moim zdaniem - robią postępy, wygląda dobrze. Najważniejsze, że wciąż mamy do siebie zaufanie.
Szkoleniowiec polskich skoczków nie chce wprost oceniać formy Adama Małysza, choć twierdzi, iż ta zwyżkuje. -Jego skoki są coraz lepsze. Wystarczy poprawić kilka szczegółów i powinno być jeszcze ciekawiej.