- Trasa była zlodowaciała, trzeba było bardzo uważać - mówiła Justyna Kowalczyk tuż po sztafecie na antenie TVP1. - Starałyśmy się, chyba wszystkie dziewczyny pobiegły na poziomie swoich możliwości. W sztafecie bywają różne rzeczy, ja na przykład musiałam mijać grupy biegaczek, trochę czasu na tym traciłam żeby je wyprzedzić, bo w tej konkurencji nie krzyczy się żeby ktoś zwolnił tor. Trzeba mijać, na tym trochę traci się, ale bieg był dobry, jak zresztą prawie zawsze w moim wykonaniu w sztafecie. Nie straciłam poczucia własnej wartości po sobotnim biegu, nie miałam nawet takiego zamiaru. Jest dobrze, tak jak to na początku sezonu. Myślę, że w Kuusamo będę w stanie powalczyć o naprawdę dobry wynik.
Kowalczyk odniosła się także do powrotu Sylwii Jaśkowiec. W ubiegłym sezonie narciarka, która w pewnym momencie była już numerem dwa w polskich biegach, nie mogła startować z powodu poważnej kontuzji. W Sjusjoen wystartowała w Pucharze Świata po raz pierwszy od zakończenia sezonu 2009/2010. Wystąpiła jednak tylko w sztafecie. - Według mnie Sylwia powinna była biec już w sobotę na 10 kilometrów - uważa Kowalczyk. - Mnie ta trasa bardzo nie leży, ale Sylwia w stylu łyżwowym mogła tu wystąpić i pobiec naprawdę dobrze, a to mogłoby ją bardzo dowartościować. To świetnie, że wraca do sztafety, wraca do drużyny. Jestem pewna, że jeśli będzie startować to szybko wróci do formy, bo to jest utalentowana i bardzo pracowita dziewczyna.
Źródiło: TVP