Każdego dnia Kowalczyk wychodziła na trzy treningi. - Właściwie to trenowała dwa razy, tyle że poranny rozruch też był solidny i zawsze trwał ponad godzinę. Justysia nigdy nie pracuje mało - wyjaśnia Wierietelny. Dla niego i biegaczki najważniejsze jest, że Polka nie narzeka na żadne urazy.
- Wszystko przebiegało zgodnie z planem, zrealizowaliśmy to, co chcieliśmy - dodaje szkoleniowiec.
GALERIA: Justyna Kowalczyk w obiektywie
Kowalczyk teraz kilka dni spędzi w Polsce, a w sobotę wyjeżdża na kolejny obóz - do austriackiego Dachstein na lodowiec.
Źródło: Gazeta Wyborcza.