- Potrwa trzy tygodnie. Pewnie każdego dnia rano będą na lodowcu, po południu trening siłowy, rolki lub jazda pod górę rowerem. Rodzaj wprowadzenia, po sześć-siedem godzin dziennie. W niezbyt wysokim tempie, więc typowy trening wytrzymałościowy i siłowy - poinformowała Kowalczyk w rozmowie z Przeglądem Sportowym.
"Justysia" na razie nie chce mówić o celach na nadchodzącą zimę. Czy zamierza np. ograniczyć liczbę startów? - Ja bardzo lubię startować! Jeżeli mniej startów oznaczałoby dla mnie przyjazd do domu i trenowanie gdzieś w okolicy, pewnie bym się zastanowiła. Tyle że ja i tak muszę wyjechać z domu, bo w promieniu 130 kilometrów nie ma żadnej trasy, więc czy ja będę siedziała w Jakuszycach, Seiser Alm, czy startowała w kolejnych zawodach nie ma już znaczenia. Szczerze mówiąc - i tak wolę startować. Osiem miesięcy w roku trenuję zupełnie sama, więc fajnie się pościgać przez cztery miesiące. Dopóki nie będzie w Zakopanem normalnej trasy, nie będę wracać zimą do domu - dodała Polka, która cały czas liczy na powstanie trasy biegowej w stolicy polskich Tatr.
Źródło: Przegląd Sportowy.