W sobotę Litwin musiał uznać wyższość polskiego zapaśnika ulegając mu 3 do 1.
Zwycięstwo Damiana Janikowskiego nie było wcale oczywiste. Liczne uroczystości, spotkania oraz gale, na które zawodnik był zapraszany w związku z sukcesem podczas IO 2012, a także obowiązki związane ze służbą wojskową nie pozwalały na zrealizowanie w pełni planu treningowego.
- Nie miałem za dużo czasu na treningi przed walką z Kazakevicem. W tygodniu poprzedzającym wyjazd na ten pojedynek tylko raz byłem na sali. Kiedy już sobie coś zaplanowałem odbierałem telefon i okazywało się, że muszę jechać do Warszawy zamiast iść na matę. Tym bardziej jestem zadowolony ze zwycięstwa nad Litwinem - mówi Damian Janikowski.
Janikowski podczas sobotniej walki nie miał jednoznacznej przewagi. Zawodnicy stoczyli w sumie cztery rundy. Tylko pierwszą z nich Polak wygrał różnicą większą niż 1 punktu.
Wygrana przez Polaka walka pokazała jakie znaczenie może mieć utrzymanie odpowiedniej wagi. Na ostatnich Igrzyskach Olimpijskich przeciwnik Janikowskiego walczył w kategorii do 74 kg. Podobnie jak Polakowi udało mu się zdobyć na nich brązowy medal. Po turnieju Kazakevic nie wrócił do poprzedniej wagi dlatego w sobotę stanął naprzeciwko cięższego zapaśnika z Wrocławia.
- Uważam, że takie eksperymenty to bardzo dobry pomysł. Dzięki walkom z cięższymi zawodnikami Kazakevic może zdobyć cenne doświadczenie i rozwinąć się fizycznie - twierdzi Janikowski.
Kolejną walkę w Bundeslidze Damian Janikowski stoczy już w najbliższą sobotę. Jego przeciwnikiem będzie Ukrainiec Beleniuk Zhan, z którym Polak wygrał podczas tegorocznych Mistrzostw Europy w Belgradzie.