Bogdan Daras to postać ze świata sportu, która odnosiła wielkie sukcesy w latach 80. XX wieku. W 1985 (Kolbotn) i 1986 roku (Budapeszt) zdobył tytuł mistrza świata w kategorii do 82 kilogramów w stylu klasycznym. W tej samej wadze wywalczył srebro mistrzostw Europy 1986 (Pireus) i 1987 (Tampere).
Daras urodził się w Piotrkowie Trybunalskim i swoją przygodę z zapasami rozpoczął mając zaledwie 11 lat, pod okiem trenerów Jana Rolla oraz Grzegorza Ludwiga. Jego talent szybko dostrzegli lokalni trenerzy, a on sam przez lata ciężko pracował, by stać się jednym z najlepszych.
Pierwsze sukcesy Daras odnosił w latach 1971-1979, zdobywając złote medale na Ogólnopolskiej Spartakiadzie Młodzieży. Po tych osiągnięciach trafił pod skrzydła Jana Stawowskiego, który pomógł mu rozwinąć potencjał. Potem przyszły sukcesy w mistrzostwach Polski. Najpierw srebrne medale, a następnie cztery tytuły mistrza kraju.
W jego dorobku zabrakło tylko medalu igrzysk olimpijskich. W 1988 roku Daras niósł polską flagę podczas ceremonii otwarcia IO w Seulu. Na turniej zapaśniczy przyleciał jednak świeżo po kontuzji, bowiem w gipsie wylądowało jego kolano. To był uraz przeciążeniowy. Po wyjęciu z gipsu nastąpił zanik mięśnia.
"Wówczas w wadze średniej rządzili - Michaił Mamiaszwili i dobry znajomy Darasa, Tibor Komaroni. Jednak na brąz szansa była, gdyby nie ta wspomniana kontuzja. Polak w Seulu pokonał dwóch pierwszych rywali - Włocha - Ernesto Razzino i Portorykańczyka Ubaldo Rodrigueza. W kolejnej rundzie uległ jednak Mamiaszwiliemu, a następnej niespodziewanie Jugosłowianinowi Goranowi Kasumowi. Gdyby nie ta porażka walczyłby o medal. A tak stoczył pojedynek o siódme miejsce z Amerykaninem Johnem Morganem, który również przegrał" - przypomniał Polski Związek Zapaśniczy.
Po nieudanym występie w Seulu Daras zdecydował się zakończyć karierę. Miał wówczas zaledwie 29 lat. Wyjechał do Niemiec, gdzie podjął pracę w jednej z firm budowlanych. Zajmował się również szkoleniem. Po dłuższym czasie powrócił do Polski, gdzie zmarł na miesiąc przed 65. urodzinami.