Obecnie w MotoGP obowiązuje system przywilejów, który wspiera zespoły, które niedawno dołączyły do królewskiej kategorii. Ma to pomagać w wyrównaniu stawki i nadrobieniu straconego dystansu do najlepszych ekip. W zeszłym roku z takich przywilejów korzystało m. in. Ducati, które na tyle poprawiło swój motocykl, że było ich pozbawionych w sezonie 2016.
W ramach przywilejów słabsze zespoły mogą korzystać z dziewięciu silników, podczas gdy czołowe ekipy mają do dyspozycji siedem jednostek napędowych na sezon. Ponadto rozwój silników w trakcie sezonu nie jest w tym przypadku zamrożony. Takie teamy mogą również częściej odbywać testy swoich maszyn. Zespół traci swoje prawa, jeśli w ciągu jednego sezonu uzbiera sześć punktów - trzy są przyznawane za zwycięstwo, dwa za drugie miejsce i jeden za trzecią lokatę.
W tym roku Maverick Vinales, reprezentujący barwy Suzuki, zajął trzecie miejsce w Grand Prix Francji. Następnie Hiszpan wygrał wyścig o Grand Prix Wielkiej Brytanii, a w ostatnich dniach kończył rywalizację na trzeciej pozycji w Japonii i Australii. W efekcie Japończycy zgromadzili sześć "oczek" na swoim koncie i w roku 2017 stracą swoje przywileje.
Suzuki dołączy do zespołów fabrycznych Hondy, Yamahy i Ducati, które są uznawane za czołowe ekipy w MotoGP. Przywileje nadal będą przysługiwać Aprilii oraz KTM. Włosi powrócili do MotoGP w zeszłym roku, zaś Austriacy będą debiutować w mistrzostwach świata.
ZOBACZ WIDEO: Polska biegaczka przeżyła bardzo trudne chwile. "Martwiłam się nawet o śniadania"