W sobotę Jorge Lorenzo zajął drugie miejsce w kwalifikacjach do Grand Prix Czech. Hiszpan podkreślał jednak, że dysponuje bardzo dobrym tempem wyścigowym i w niedzielę powalczy o kolejne zwycięstwo w MotoGP.
Plany Hiszpana pokrzyżowała pogoda - w niedzielę w Czechach padał obfity deszcz, przez co poranne rozgrzewki odbywały się na mokrym asfalcie. Przed wyścigiem opady ustały, ale tor był na tyle mokry, że zawodnicy musieli założyć deszczowe opony. Ekipa Movistar Yamaha MotoGP zaryzykowała i założyła swoim zawodnikom opony z twardej mieszanki. Japończycy uznali, że tor nie wyschnie na tyle, aby w trakcie trwania wyścigu doszło do zmiany ogumienia na slicki.
Założenie opon z twardej mieszanki sprawiło, że na pierwszych okrążeniach Lorenzo nie miał najlepszego tempa. Hiszpan bardzo szybko spadł w okolice dziesiątego miejsca. - Na początku miałem problemy z hamowaniem, bo na torze zalegało sporo wody. Twarda tylna opona powodowała, że nie miałem wystarczającej przyczepności. Musiałem być ostrożny i dlatego wypadłem z czołówki wyścigu - powiedział Lorenzo.
Przesychający tor zaczął pomagać zawodnikom Yamahy. Bardzo szybko do przodu przebił się Valentino Rossi, który do mety dojechał na drugim miejscu. Lorenzo wyścig ukończył jako siedemnasty, gdyż musiał zaliczyć nieplanowaną wizytę w alei serwisowej. - Tor przesychał i czułem się lepiej. Tył zaczął lepiej pracować i wzrosło moje zaufanie do motocykla. Jednak na siedem okrążeń przed metą miałem zniszczoną przednią oponę i musiałem zjechać do alei serwisowej po drugi motocykl. Ruszyłem i wtedy zobaczyłem kawałki gumy na asfalcie. Musiałem z powrotem wrócić na pierwszą maszynę, a szef moich mechaników nie zrozumiał dlaczego - dodał Hiszpan.
Podobne problemy z oponami w Brnie mieli Andrea Dovizioso oraz Andrea Iannone. "Dovi" z tego powodu wycofał się z wyścigu, zaś "Crazy Joe" dojechał na mocno zniszczonej oponie do mety, ale stracił sporo czasu i spadł na ósmą pozycję. - Szkoda, bo mogłem odjechać świetny wyścig. Musiałem wyjechać na tor na slickach, bo nie mieliśmy już opon deszczowych. Jednak wtedy tor był zbyt mokry na slicki. Trudno było się ścigać, to było bardzo niebezpieczne. Chciałem tylko dokończyć okrążenie i znowu pojawić się w pit-lane. Gdyby nie ten pech z oponą, to byłbym najszybszym zawodnikiem na torze obok Cala Crutchlowa i Valentino Rossiego. Być może byłbym na podium - ocenił aktualny mistrz świata.
Po wyścigu w Brnie Lorenzo spadł na trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej mistrzostw świata. Hiszpan ma na swoim koncie 138 punktów. Do drugiego Valentino Rossiego traci 6 "oczek", zaś jego strata do prowadzącego Marca Marqueza wynosi aż 59 punktów. - Rossi miał pecha na Mugello, gdzie defekt maszyny zabrał mu pewne punkty. Teraz pech dopadł mnie. To dla mnie pechowy sezon. Musimy jednak nadal pracować, żeby takie rzeczy nam się nie przytrafiały. Nie możemy sobie pozwalać na takie wpadki z oponami w przyszłości - podsumował.
Łukasz Kuczera, korespondencja z Czech
ZOBACZ WIDEO Wielkie emocje w studiu TVP. "Co to było?!" (źródło TVP)
{"id":"","title":""}