Po sobotnich kwalifikacjach Valentino Rossi nie miał powodów do zadowolenia. 37-latek nie rozegrał ich najlepiej pod względem taktycznym i zajął dopiero siódme miejsce, co oznaczało dla niego konieczność startu z trzeciego rzędu w niedzielnym wyścigu.
O ile w niedzielę Rossi dobrze wystartował i na pierwszych metrach zyskał jedną pozycję, to pogubił się w kolejnych zakrętach i ponownie spadł na siódme miejsce. W efekcie "Doctor" stracił początek wyścigu na wyprzedzaniu wolniejszych zawodników. - Zacząłem wyścig bardzo źle, więc pierwsze okrążenia były skomplikowane. Miałem jednak bardzo dobre tempo i mogłem cisnąć do przodu. Nie mogłem jednak przesadzić, bo w takiej sytuacji łatwo o błąd. Krok po kroku dojeżdżałem do czołówki i znalazłem się za Marquezem i Dovizioso - powiedział Rossi.
"Doctor" dysponował lepszym tempem niż Marc Marquez oraz Andrea Dovizioso i szybko uporał się z rywalami, którzy po chwili ułatwili mu zadanie. Hiszpan i Włoch upadli w zakręcie numer siedem i sami wykluczyli się z walki o podium. - Jestem szczęśliwy, bo jeśli startujesz z siódmego miejsca i ostatecznie kończysz na drugiej pozycji, to jest dobry wynik. Zdobyłem dwadzieścia punktów, a to jest ważne dla mistrzostw. W nich tracę dwanaście "oczek" do Jorge Lorenzo i siedem do Marca Marqueza. Oznacza, że to sprawa tytułu jest otwarta i na tym musimy się koncentrować - dodał 37-latek.
Po wyścigu na torze Le Mans sytuacja Rossiego w mistrzostwach poprawiła się, ale Włoch nie wpada w hurraoptymizm. - Jestem na trzeciej pozycji, więc muszę myśleć o sytuacji wyścig po wyścigu. Teraz skupiam się na Grand Prix Włoch na torze Mugello. Zrobimy wszystko, aby być tam konkurencyjnym - podsumował zawodnik Movistar Yamaha MotoGP.
ZOBACZ WIDEO Hubert Ptaszek: Celem jest WRC