Po dwóch wyścigach nowego sezonu Valentino Rossi zajmował drugie miejsce w klasyfikacji generalnej MotoGP. Włoch zajął czwarte miejsce w Katarze, a w Argentynie był drugi. Brak punktów w Austin sprawił, że "Doctor" spadł w mistrzostwach na trzecią pozycję.
Obecnie 37-latek ma na swoim koncie 33 punkty. Jego strata do prowadzącego Marca Marqueza wynosi aż 33 punkty. - Szkoda, że tak się potoczyło. Na starcie spaliłem sprzęgło i choć byłem trzeci, to po chwili straciłem kilka pozycji. Musiałem jechać wolniej, aby odzyskać właściwą pracę sprzęgła. Jednocześnie czułem się bardzo dobrze na motocyklu, wiedziałem, że mogę być szybki. Pracowaliśmy na to cały weekend - powiedział Rossi.
Do wypadku Rossiego w Austin doszło na trzecim okrążeniu. Część ekspertów podejrzewała, że upadek Włocha spowodowany był nierozgrzaną oponą. "Doctor" nie ukrywa, że sam ponosi winę za to zdarzenie. - Miałem wrażenie, że sprzęgło powoli pracuje tak jak powinno. Wszedłem w zakręt numer dwa i nie miałem wrażenia, że jadę za szybko... Chociaż, jak spojrzymy na efekt tego co się stało, to może właśnie tak było... Szkoda tego upadku. Straciliśmy cenne punkty w mistrzostwach, mogliśmy odjechać dobry wyścig w Austin - dodał.
Równocześnie Rossi pozostaje optymistą przed kolejnym wyścigiem, który za dwa tygodnie rozegrany zostanie na torze w hiszpańskim Jerez. - Pozytywny aspekt jest taki, że jesteśmy mocni i szybcy na torze, więc na pewno będziemy dobrze przygotowani do wyścigu w Jerez - podsumował włoski motocyklista.