Na dwa wyścigi przed końcem sezonu liderem klasyfikacji generalnej mistrzostw świata jest Valentino Rossi. Doświadczony Włoch ma jedenaście punktów przewagi nad Jorge Lorenzo i przy korzystnych rozstrzygnięciach w Grand Prix Malezji, już w niedzielę może sobie zapewnić tytuł mistrzowski.
Lorenzo podchodzi jednak spokojnie do najbliższego wyścigu na torze Sepang. - Nie ma presji. Myślę, że mój błąd w Misano, gdzie upadłem i nie ukończyłem wyścigu, prawie pozbawił mnie mistrzostwa. Teraz po prostu mogę je wygrać, ale nie mam nic do stracenia, bo sytuacja jest zbyt skomplikowana. W ostatnich wyścigach zdobyłem sporo punktów, a mimo to w Australii straciłem możliwość zdobycia tytułu bez patrzenia się na wyniki innych - powiedział na konferencji prasowej przed Grand Prix Malezji Hiszpan.
Jeszcze na ostatnim okrążeniu Grand Prix Australii Lorenzo znajdował się na prowadzeniu, ale Hiszpan dał się wyprzedzić Marcowi Marquezowi i w ten sposób stracił pięć punktów. - Nie jest źle, bo Valentino też mógł uzyskać lepszy wynik i wtedy odrobiłbym w Australii tylko cztery punkty. Tak jak mówiłem, od początku mistrzostw jestem w tyle i muszę nadrabiać dystans. Teraz po prostu mam możliwość, by wygrać tytuł. Dlatego dam z siebie wszystko, bez jakiegoś strachu. Zobaczymy co się stanie - dodał "Por Fuera".
O większej presji spoczywającej na barkach Lorenzo przekonany jest za to Valentino Rossi. - Dla mnie to pierwsza szansa na tytuł i to oznacza większe obciążenie dla Jorge. On musi skończyć ten wyścig przede mną i odrobić kilka punktów przed Walencją. Z drugiej strony, moja sytuacja jest podobna. Zawsze daję z siebie maksimum. Ważne będą treningi, szczególnie jeśli popatrzymy na prognozy pogody - stwierdził "Doctor".