W lawinie śnieżnej w okolicach przełęczy Berthoud w Górach Skalistych zginął znany polski wspinacz Dariusz Król. Miał 57 lat. Zostawił żonę i osierocił córkę. Smutną informację we wtorek (29 grudnia) przekazali dziennikarze portalu wspinanie.pl.
Do tragicznego wypadku doszło w dzień Świąt Bożego Narodzenia. "Służby ratunkowe szacują, że zejście lawiny w Chimney Chute nastąpiło ok. godziny 15:00. Ciało Króla odnaleziono dopiero w nocy przy użyciu sond lawinowych" - czytamy.
Król był legendą środowiska krakowskich wspinaczy w latach 90. ubiegłego wieku. Organizował zawody wspinaczkowe, wydawał fanzin pt. "Brytan". Od 1997 r. mieszkał z rodziną w Stanach Zjednoczonych. Osiedlił się w Boulder u podnóża Gór Skalistych w stanie Kolorado. Należał do zarządu Rifle Climbers Coalition.
"Kończy się ten dziwny rok. Zimny dzień. Słucham jednego z moich ulubionych i GOAT rockowych zespołów "Rush". Ta piosenka przypomina mi o kilku lepszych momentach roku. Nowa trasa nazwana po tej właśnie piosence i te właśnie słowa, które ciągle rezonują (dzięki Neil Peart Spoczywaj w pokoju). "Wolna wola" z 1980. r..." - napisał Król w jednym ze swoich ostatnich postów na FB.
Zobacz:
Tragedia we Francji. 16-letnia Luce Douady nie żyje
Pasja, ambicja i tajemnicza śmierć. Wanda Rutkiewicz miałaby dziś 73 lata