Triathlon to jedna z bardziej wszechstronnych dyscyplin pod względem podejmowanego wysiłku. Jako samodzielna dyscyplina zadebiutował na Igrzyskach Olimpijskich w Sydney w 2000 roku. Od tamtego czasu staje się coraz bardziej popularny, także w Polsce, choć pierwsze zawody w naszym kraju odbyły się jeszcze 1984 roku.
Lata intensywnego rozwoju, inicjatyw i umiejętność pokazania dobrej organizacji zaowocowała przyznaniem mistrzostw Europy na dystansie supersprintu przez europejską federację triathlonu. Impreza odbędzie się w dniach 27-29 maja w Olsztynie, a 4-5 czerwca w Rzeszowie rozegrany zostanie z kolei Puchar Europy na dystansie sprinterskim. To ogromny krok naprzód i forma popularyzacji dyscypliny w całym kraju.
- Moim zdaniem poziom triathlonu w Polsce z każdym rokiem rośnie. Zawodnicy i trenerzy, stają się co raz bardziej świadomi treningu. Wiedzą jak ciężkim do trenowania sportem jest triathlon i jak bardzo trzeba zwracać na szczegóły, takie jak regeneracja żywienie czy kontrola wielu parametrów jednocześnie. To właśnie one decydują, kto będzie w stanie osiągnąć wyższy poziom i trafić do światowej czołówki - mówi Kamil Kulik z klubu UKS Tri-Team Rumia.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Świątek bije rekordy popularności. Szok!
Zawodowcy dają przykład amatorom. Ci drudzy nie muszą walczyć o najwyższy rezultat, a sama rywalizacja ma dla nich wartość samą w sobie. Wśród orędowników triathlonu jest m in. aktor Jakub Wesołowski. - Bardzo lubię rywalizację. Uprawiam sport i wiem jak to jest zmagać się z samym sobą. Nikt z nas nie działa w próżni. W świecie pełnym różnych zależności i układów, najpiękniejsze jest to, że absolutnie nie ma znaczenia zamożność, wiek czy doświadczenie. Liczy się tylko to, kto będzie pierwszy na mecie. Jego uniwersalność, transparentność i czystość sportu to jest to, co mnie pociąga w nim najbardziej - mówił dla WP SportoweFakty.
W kontekście mistrzostw Europy została wyselekcjonowana konkretna grupa, która weźmie udział w prestiżowych zawodach. - Selekcja do kadry narodowej odbywa się za pośrednictwem testów naborowych, gdzie po wykonaniu odpowiednich minimów można zostać włączonych w skład reprezentacji. Można znaleźć się tam także po zdobyciu medalu mistrzostw Polski, czy wysokim miejscu w zawodach rangi międzynarodowej - tłumaczy Kulik.
Zaraz potem dodaje. - Najlepsi zawodnicy są objęci programem przygotowującym do Igrzysk Olimpijskich w Paryżu, dostają pewnego rodzaju stypendium. W tym roku, Polski Związek Triathlonu rozpoczął projekt bazy szkoleniowej w hiszpańskiej Deni, gdzie mogliśmy od grudnia trenować w sprzyjających warunkach pogodowych i zrobić dużo lepszą bazę tlenową niż przez zimę w Polsce.
To kolejny z czynników, który ma wpłynąć na profesjonalizację triathlonu. Czy organizacja wspominanych imprez trwale i na korzyść odmieni rzeczywistość? W środowisku nie brakuje głosów, że to milowy krok, a Polska stanie się poważnym kandydatem do goszczenia wydarzeń jeszcze większej rangi.
Dla samych zawodników to także bodziec do rozwoju. Zwłaszcza, że wiąże się on z wieloma wyrzeczeniami. - Tak naprawdę trzeba było podporządkować temu całe życie - twierdzi wprost Kulik.
Przed kilkoma miesiącami impuls dla całej społeczności triathlonu dał Robert Wilkowiecki, przekraczając jako pierwszy Polak barierę 8 godzin na dystansie długim. Rywalizacja odbyła się w Meksyku. - Triathlon to balansowanie na granicy wytrzymałości. Parę razy odczułem przeciążenia. Zawsze jednak udało się uniknąć poważnych kontuzji. Razem z całym zespołem przechodzimy proces, uczymy się dostrzegać granice wytrzymałości mojego organizmu. Choć uważam, że nadal jesteśmy na początku naszej drogi - komentował dla WP SportoweFakty.
Teraz przed całym polskim triathlonem sprawdzian generalny. Jak pokazują zawodnicy, nie ma granic nie do przekroczenia.
Zobacz też: Jako pierwszy Polak przekroczył tę granicę
Czytaj także: W dzieciństwie się topił, a teraz uprawia triathlon