Paryż 2024: Mocne słowa reprezentantki Szwecji po eliminacjach triathlonu

WP SportoweFakty / Łukasz Witczyk / (fot. PAP/EPA Tolga Akmen)
WP SportoweFakty / Łukasz Witczyk / (fot. PAP/EPA Tolga Akmen)

Triathlonowa rywalizacja na igrzyskach olimpijskich w Paryżu budziła wśród organizatorów największy niepokój. Ostatecznie kwalifikacje udało się rozegrać w środę. Opinie zawodników na temat stanu wody w Sekwanie są jednak bardzo negatywne.

Po ulewnych opadach deszczu w piątek i sobotę, jakość wody w rzece nie nadawała się do organizacji zawodów triathlonowych. Zbyt duże było stężenie bakterii E.coli i enterokoków. Z dnia na dzień sytuacja poprawiała się i w środę do skutku doszły zawody triathlonowe.

28 i 29 lipca odwołano treningi triatlonistów z powodu zanieczyszczenia Sekwany spowodowanego deszczem. Z tego samego powodu 30 lipca organizatorzy przełożyli zawody mężczyzn na środę. 31 lipca komitet organizacyjny igrzysk otrzymał zgodę na organizację zawodów triathlonowych.

Dystans 1,5 kilometra pływania na swoją korzyść rozstrzygnęła reprezentantka Bermudów Flora Duffy, która od początku dość niespodziewanie narzuciła bardzo mocne tempo. Mistrzyni olimpijska z Tokio niezagrożona zakończyła wyścig na pierwszej pozycji.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Szalony mecz Polek z Chinkami. "Ta hala eksplodowała kilka razy"

Po zakończeniu triathlonowej rywalizacji, na organizatorów zawodów spłynęła fala krytyki. Oburzenia stanem wody w Sekwanie nie kryła reprezentantka Szwecji Tilda Monsson, która w mocnych słowach wypowiedziała się na temat warunków w jakich zmuszeni byli rywalizować sportowcy.

- Jakość wody jest daleka od najlepszej, czuć, że jest brązowa, śmierdzi obrzydliwie. Zobaczymy, czy po tym wszystkim zachoruję. Było, jak w pralce: wszyscy się kłócili, cały czas było bardzo gorąco, panował chaos, dziewczyny po prostu krzyczały - stwierdziła Szwedka w rozmowie z gazetą "Expressen".

Reprezentantka Szwecji odniosła się również do fatalnych warunków panujących podczas etapu kolarskiego. Padający deszcz sprawił, że zawodniczki musiały bardzo uważać, zwłaszcza na zakrętach, aby nie zanotować uślizgu.

- Przez cały czas czułem się nieswojo. Nigdy wcześniej nie brałem udziału w tak trudnym wyścigu. Tor był bardzo śliski, było dużo zakrętów. Mały błąd i już się ślizgasz, kilka razy byłam bliska upadku. Myślę, że gospodarze powinni usunąć więcej wody. Widziałem, że trochę posprzątali, ale na autostradzie nadal były kałuże - przyznała Monsson.

Czytaj także:
Paryż 2024: Konflikt Izraela z Palestyną. MKOl odpowiada na zarzuty o bierność

Źródło artykułu: WP SportoweFakty