Tokio 2020. Zrobił to! Patryk Dobek z medalem, ale i niedosytem

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Patryk Dobek
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Patryk Dobek

Patryk Dobek niezwykle spokojnie podszedł do swojego wielkiego sukcesu, czyli brązowego medalu igrzysk olimpijskich. 800-metrowiec przyznał, że na mecie był trochę niepocieszony, bo widział że w zasięgu było jeszcze wyższe miejsce na podium.

[b]

Z Tokio - Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty[/b]

Do Patryka Dobka chyba jeszcze długo nie będzie docierało to, co zrobił. Choć treningi na 800 metrów rozpoczął na dobre dopiero w tym sezonie, w środę na tym dystansie zdobył olimpijski medal!

I jest to niespodzianka. Bo choć w marcu zdobył halowe mistrzostwo Europy, latem zszedł poniżej 1:44,00 a już w Tokio wygrał półfinał, to w samym finale miał za rywali niezwykle doświadczonych i utytułowanych biegaczy. Jednak zachował spokój, obrał właściwą taktykę i finiszował na trzeciej pozycji (WIĘCEJ TUTAJ).

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to się nie mieści w głowie! Zobacz, co ten Polak potrafi

Dobek nie miał wątpliwości, że kluczem do sukcesu był właśnie spokój.

- Tak naprawdę dziś ani razu nie poczułem, że pobiegnę w olimpijskim finale. Byłem niezwykle spokojny. Czy pomógł mi w tym fakt, że zostałem ojcem? Na pewno odciągnęło to moje myśli i zdjęło ze mnie stres. Zachowałem zimną głowę i to zdecydowało - ocenił.

- Jestem bardzo szczęśliwy, to przecież pierwszy medal olimpijski w historii polskiego sportu na 800 metrów. A przez lata próbowali takie gwiazdy jak Marcin Lewandowski czy Adam Kszczot. To wielki sukces, wspaniałe uczucie i wielka motywacja do kolejnych startów - dodał polski bohater.

27-latek nie zamierzał ukrywać, kto stoi za jego wielkim sukcesem w Tokio. To Zbigniew Król przekonał biegacza do nowego dystansu. Wychowawca m.in. Kszczota i Pawła Czapiewskiego po raz kolejny udowodnił swoje wielkie umiejętności.

- Jaka jest tajemnica sukcesu trenera? Po prostu przychodząc do niego realizuje się cały zakładany plan. I jeśli się go słucha, to jest się skazanym na sukces. Mam naprawdę znakomitego szkoleniowca. Mówił mi przed finałem, żeby czekać na ostatnią prostą i wykorzystać szybkość. I taktyka spełniła się w 100 procentach.

Mimo wielkiego sukcesu Dobek przyznał, że po samym finiszu czuł pewien niedosyt.

- Popełniłem pewien błąd. Gdyby nie to, byłaby szansa na jeszcze lepsze miejsce. Jaki to błąd? Oj, nie chcę się teraz rozwodzić - uśmiechał się brązowy medalista igrzysk w Tokio.

Komentarze (0)