Duet Grzegorz Fijałek/ Michał Bryl z bardzo dobrej strony zaprezentował się w fazie grupowej, w której siatkarze ponieśli jedną porażkę i zakończyli rywalizację na drugim miejscu. W 1/8 finału Polacy trafili na włoską parę Nicolai Paolo/ Daniele Lupo.
Biało-Czerwoni dobrze rozpoczęli spotkanie, ale ostatecznie przegrali po dwóch wyrównanych setach 0:2 (20:22, 18:21; więcej o meczu TUTAJ).
Jak spotkanie wyglądało z perspektywy Polaków? - W pierwszym secie wszystko było tak, jak zaplanowaliśmy (...) W drugim była już inna gra. Chłopaki złapali rytm, szczególnie Paolo zaczął niesamowicie zagrywać, przeszkadzał nam i zaczęło nam się trudniej grać - przyznał Bryl w strefie wywiadów.
Dla 27-latka był to debiut na igrzyskach olimpijskich, co odczuwał podczas samych spotkań. - Myślałem, że z meczu na mecz stres zejdzie, ale to zupełnie tak nie działało. Dziś nawet bardziej walczyłem ze stresem. Im wyżej o stawkę, tym stres był większy - dodał siatkarz plażowy.
Bryl tworzy parę z Fijałkiem od 2017 roku. Dla 34-latka były to już trzecie igrzyska (wcześniej występował z Mariuszem Prudlem) i niewykluczone, że ostatnie. - Nie wiadomo, co z Grzegorzem. Od dawna myślał tylko o Tokio. Nie do końca wiadomo, co z naszą para, więc przyszłość, jeśli chodzi o Paryż, jest niewiadoma - przyznał Bryl na pytanie o ewentualny występ na kolejnych igrzyskach w 2024 roku.
Czytaj też: "Nie popadajmy w histerię". Ekspert zabrał głos przed ćwierćfinałem polskich siatkarzy
ZOBACZ WIDEO: Zmiana składu sztafety przed finałem dała złoty medal? "Słabsi zawodnicy zostali wymienieni na szybszych"