Nie kryje się ze swoją orientacją. Po medalu w Tokio przemówiła

Instagram / Na zdjęciu: Katarzyna Zillmann
Instagram / Na zdjęciu: Katarzyna Zillmann

- Wydawało mi się, że nigdy nie byłam ukryta w szafie, a tu się okazuje, że trzeba z niej wyjść tak oficjalnie. Czułam potrzebę mówienia o swojej orientacji, ale chyba do tej pory mój głos nie był dostatecznie głośny - mówi Katarzyna Zillmann.

[b]

Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty: Już do ciebie dotarło, że jesteś wicemistrzynią olimpijską?[/b]

Katarzyna Zillmann, srebrna medalistka igrzysk olimpijskich w Tokio w wioślarstwie: Jeszcze nie bardzo. Na razie to, co się dzieje wokół mnie, to szum i chaos. Potrzebuję się przespać, żeby uwierzyć w to, co się stało. Na razie jeszcze nie ogarniam.

Jaka była pierwsza rzecz, którą zrobiłaś po powrocie do wioski olimpijskiej?

Zadzwoniłam do swojej dziewczyny. To Julia Walczak, kanadyjkarka. Pokazałam jej medal, ona mi się przyznała, że przez ostatnie dwa tygodnie była jednym wielkim kłębkiem nerwów. A dziś była już wyluzowana. Dla mnie też jest to dzień wielkiej ulgi i rozluźnienia, po pięciu latach, gdy każdego dnia myślałam o wyścigu o olimpijski medal i chwili, gdy go zdobędziemy.

ZOBACZ WIDEO: Coming out polskiej wioślarki podczas wywiadu. "Chciałabym żeby każdy na to spojrzał normalnie"

Po dziewczynie był telefon do rodziców?

Tak! Oczywiście. Druga była mamusia, którą musiałam uspokajać, bo wciąż była bardzo rozemocjonowana i płakała. Było takie wspólne oglądanie wyścigu na przystani. O 3 w nocy. Rodzice tam byli i ktoś nagrał, jak reagują. Jak zobaczyłam to nagranie, sama się popłakałam. Mega sprawa.

Rodzice bardzo ci pomogli w karierze?

Na pewno mi nie przeszkadzali. Niczego nie narzucali. Nie było presji, oczekiwań. A to bardzo pomaga.

Ponoć do pewnego momentu żyliście w trudnych warunkach.

Było jak było, teraz nie chcę o tym opowiadać. Nie to chcę wam przekazać.

A co chcesz?

Że przeogromnie się cieszę i jestem wzruszona tym, co się dzieje. Nie spodziewałam się aż tak intensywnej swojej reakcji. Czuję się bardzo związana emocjonalnie z wszystkimi ludźmi, którzy piszą do mnie w prywatnych wiadomościach. Dostałam ich mnóstwo, sporo było wzmianek o mnie na różnych profilach, które obserwuję. Bardzo miła była ta na "Make Life Harder" o mojej akcji z 2019 roku "Sport przeciwko homofobii". Trochę mnie to zaskoczyło i rozśmieszyło. Bardzo wzruszył mnie też wpis Karoliny Korwin-Piotrowskiej, którą obserwuję od dawna i widzę, że umieszcza na swoim profilu wartościowe rzeczy. Cieszę się, że pojawiłam się w jej insta stories.

Znamy się kilka lat, ale rano dopiero po raz pierwszy usłyszałem, żebyś tak otwarcie powiedziała o swojej orientacji. A w wywiadach, których udzielałaś w środę rano, tak robiłaś.

Tak? Mnie się wydawało, że nigdy nie byłam ukryta w szafie, a tu się okazuje, że trzeba z niej wyjść tak oficjalnie. Rozmowy z wami po medalowym wyścigu dla mnie nie były przełomowe. Już wcześniej mówiłam o tym w wywiadach, ale z jakichś powodów nie było to publikowane.

To dobry dzień, żebyś powiedziała głośno, jaka jesteś i kogo kochasz?

Każdy dzień jest na to dobry. Ale ten jest szczególny. Myślę, że ci, których sprawa nie dotyczy, którzy nie odczuwają dyskryminacji na własnej skórze, nie widzą, jak trudno mają takie osoby jak ja. Nie rozglądamy się dookoła, nie staramy się dostrzec osób, które mogą się poczuć źle, bo ktoś rzuci głupi tekst, o którym za pięć minut nie będzie już pamiętał.

Mówiąc o tych tekstach, masz na myśli również innych sportowców? Na tych igrzyskach w polskiej ekipie jest jedna osoba, która publicznie wypowiadała się z pogardą o osobach LGBT?

To przykre. Moim zdaniem żenujące.

Czujesz się w Polsce dyskryminowana?

To grubszy temat. Nie na dzisiaj.

A może jednak tak? Mam wrażenie, że te igrzyska mogą dużo zmienić. Ty zdobyłaś pierwszy medal dla Polski i powiedziałaś wszystkim, że kochasz inną dziewczynę. Wcześniej Aleksandra Jarmolińska, która startowała w skeecie, dokonała coming outu i zdradziła, że po powrocie z Tokio bierze ślub w Danii.

Poznałam ją na ceremonii otwarcia! Przemiła dziewczyna. Zazdrościłam jej, że udało się jej zdobyć męski strój, marynarkę i spodnie. Mnie się nie udało, bo wszystkie cztery musimy wyglądać tak samo. Śmiałam się, że odstawiłam się w sukienkę i robiłam plexi.

Znasz Katarzynę Skorupę?

Osobiście nie, ale wiem, że to wyoutowana siatkarka.

Skorupa w tematach związanych z LGBT zawsze wypowiada się bardzo ostro, stanowczo. Jak czytałaś jej wypowiedzi, myślałaś sobie, że też chciałabyś mieć tyle odwagi?

Nie, bo jak już mówiłam, nigdy się ze swoją orientacją nie ukrywałam. To nie była kwestia odwagi.

Nie czułaś potrzeby, żeby o tym mówić?

Potrzebę czułam. Do tej pory mój głos nie był jednak tak głośno słyszalny, jak jest teraz. A wracając do Kasi Skorupy, bardzo doceniam to, co robi, tak jak doceniam każdego polskiego sportowca, który mówi o tych sprawach. Wiem, że w ten sposób pomogę innym. Wystarczyło, że pokazałam się w koszulce z napisem "Sport przeciw homofobii", a dostałam kilka wiadomości od młodych dziewczyn trenujących wioślarstwo. Jedna z nich otworzyła się przede mną, opisała mi swoją trudną domową sytuację i wyznała, że swoją postawą bardzo jej pomogłam. Jedna taka wiadomość wystarczy, żeby całkowicie zapomnieć o tysiącach hejterskich komentarzy i zniesmaczonych min.

Jeśli miałabyś w kilku zdaniach przekazać ludziom w Polsce to, co jest dla ciebie szczególnie ważne, co byś powiedziała? Teraz masz okazję.

Kochajmy się wszyscy. W takim codziennym, zwykłym życiu. Miejmy oczy otwarte na potrzeby innych. Znajdźmy w sobie empatię i pamiętajmy, że osoby, które spotykamy, mogą właśnie przeżywać trudne dla nich chwilę. Nie wbijajmy im szpilek, unikajmy złośliwych komentarzy, bo one mogą zrobić dużą krzywdę

I nie mówmy innym, kogo wolno im kochać, a kogo nie?

Oczywiście, że tak. Dla mnie to elementarna zasada, o której nie powinno się przypominać. Ale niestety trzeba.

Czytaj także:
Tokio 2020. Te słowa muszą wybrzmieć! Apel Polki po sukcesie w Tokio
Tokio 2020. Polki z srebrnymi medalami. "Wiedziałam, że damy radę"

Źródło artykułu: