Kiedy znów zobaczymy Elinę Switolinę na korcie? To pytanie pozostaje na razie bez odpowiedzi. Ukrainka korzysta z pomocy psychologa, po tym jak bardzo mocno przeżyła atak Rosjan na swoją ojczyznę.
- Dużo rozmawiamy, za każdym razem coś odkrywamy, znajdujemy rozwiązania. Dla psychologa to też były trudne chwile, gdy widział mnie tak bardzo smutną - mówi najwyżej notowana ukraińska tenisistka w rozmowie z agencją AP.
Switolina sama korzysta z pomocy, ale również jej udziela. Prowadzona przez nią fundacja pomaga dzieciom, które uciekły z kraju, szukając schronienia przed wojną.
- Niektóre dzieci miały szansę uciec. W tej chwili są umieszczane w akademiach w Europie. Płacimy za ich treningi, jedzenie, zakwaterowanie - opowiada Ukrainka.
Gdy pod koniec marca Switolina ogłosiła, że potrzebuje zrobić sobie przerwę od tenisa, tłumaczyła to zarówno wydarzeniami w Ukrainie, jak i problemami fizycznymi. Ani umysł, ani ciało nie były zatem gotowe do tenisowej rywalizacji na najwyższym poziomie.
Zawodniczka z Odessy zdawała sobie sprawę, że nie była w stanie grać na sto procent. Potrzebowała spokoju, który właśnie stara się znaleźć.
Na razie nie jest jednak jeszcze gotowa na powrót i wiadomo już, że nie wystąpi w rozpoczynającym się 22 maja Roland Garros. W paryskim szlemie grała nieprzerwanie od 2013 roku.
Switolina wciąż bardzo mocno przeżywa to, co dzieje się w jej ojczyźnie. Tym bardziej, że cierpi jej rodzinna Odessa. - Przez ostatnie kilka dni w Odessie, moim rodzinnym mieście, dochodziło do strzelanin i wybuchów. To wykańczające psychicznie - mówi 27-latka.