Każdy tenisista ma swoje ulubione miejsca albo turnieje, w których uwielbia występować. Dla Huberta Hurkaczem takim wyjątkowym miastem może być Paryż. W stolicy Francji, czy to na kortach Rolanda Garrosa, czy w hali Bercy, stawiał milowe kroki w swojej zawodowej karierze.
Wielkoszlemowy debiut
Pod koniec maja 2018 roku, będąc wówczas klasyfikowany na 188. miejscu w rankingu ATP, Hurkacz w Paryżu zadebiutował w turnieju wielkoszlemowym. Przeszedł kwalifikacje i dostał się do głównej drabinki Rolanda Garrosa. W swoim inauguracyjnym meczu na tym poziomie sprawił niespodziankę i pokonał notowanego o 134 lokaty wyżej Tennysa Sandgrena. Następnie po wyrównanej czterosetowej potyczce przegrał z wtedy czwartym na świecie Marinem Ciliciem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Owczarz zaserwowała psu tort. Jaki? Dobrze się przypatrz
Hurkacz wówczas pierwszy raz posmakował tenisa na wielkoszlemowym poziomie. Stanowiło to dla niego bezcenne doświadczenie na przyszłość i element rozwoju. A zwycięstwo nad Sandgrenem paradoksalnie do dziś pozostaje jego jedynym w Rolandzie Garrosie.
Pierwszy złoty tytuł
2,5 roku później, tyle że w hali Bercy, Hurkacz znów przeżył wyjątkowe chwile w Paryżu - zdobył pierwszy w karierze tytuł rangi ATP Masters 1000. Wspólnie z Kanadyjczykiem Felixem Augerem-Aliassime'em sprawili wielką sensację i zwyciężyli w zmaganiach w grze podwójnej, pozostawiając w pokonanym polu wybitnych specjalistów od debla.
Oczywiście, we współczesnym tenisie pod względem prestiżu debel wyraźnie ustępuje singlowi, ale triumf w tak znaczącym turnieju to sprawa warta podkreślenia i ważny wpis w tenisowym CV. A tytułu Masters 1000 w singlu wrocławianin doczekał się pół roku później w Miami.
Bilet do Turynu
W tym roku w Paryżu Hurkacz także ma powody do radości. Podczas trwającego Rolex Paris Masters wywalczył kwalifikację do ATP Finals. Polak wykorzystał potknięcia najgroźniejszych rywali, a sam zrobił swoje - pokonał trzech przeciwników i w piątek po zwycięstwie nad Jamesem Duckworthem mógł odebrać przepustkę do występu w turnieju kończącym sezon. - Awans do ATP Finals jest bez wątpienia spełnieniem moich marzeń. Jestem niezwykle szczęśliwy - powiedział tuż po tym sukcesie.
Tym samym wrocławianin został drugim singlistą z naszego kraju, który dostąpi zaszczytu udziału w imprezie dla ośmiu najlepszych singlistów sezonu. Dołączył do Wojciecha Fibaka, finalisty Masters w Houston w 1976 roku.
Czas na pokonanie numeru jeden
Ale zdobycie kwalifikacji do Finałów ATP Tour to nie jedyne wspaniałe osiągnięcie, jakie Hurkacz może wywalczyć w tym tygodniu. W sobotnim półfinale zmierzy się z Novakiem Djokoviciem, aktualnie najlepszym singlistą świata. W XXI wieku żaden polski singlista nie pokonał lidera rankingu. Próbowali Łukasz Kubot (Bazylea 2011, porażka z Djokoviciem), Jerzy Janowicz (Paryż 2013, porażka z Rafaelem Nadalem i US Open 2016, porażka z Djokoviciem) oraz dwukrotnie Hurkacz (porażki z Djokoviciem w 2019 roku w Rolandzie Garrosie i w Wimbledonie).
Czy Hurkacz zostanie tym pierwszym i zapisze kolejną złotą kartę w historii polskiego tenisa? Jeśli ma gdzieś tego dokonać, to Paryż wydaje się być najlepszym miejscem.
Początek meczu Hurkacza z Djokoviciem o godz. 14:00.
Tego można było się spodziewać. Hubert Hurkacz podjął decyzję ws. turnieju