Nadchodząca edycja ATP Challengera Pekao Szczecin Open będzie 28. w historii. Tenisiści powrócą na korty przy alei Wojska Polskiego po rocznej przerwie, która była spowodowana koronawirusem. - Trudno było nam pogodzić się z odwołaniem turnieju w poprzednim roku - mówi jego dyrektor Krzysztof Bobala.
Organizatorów cieszy fakt, że pula nagród dla zawodników została utrzymana na takim samym poziomie jak w 2019 roku - 132 tysiące euro.
- Przygotowanie turnieju zajmuje nam 11 miesięcy. Na przełomie marca i kwietnia, wspólnie z miastem i partnerami biznesowymi, podjęliśmy decyzję o powrocie z taką samą pulą nagród i pojemnością trybun. Pandemia wywołała duże szkody w kalendarzu tenisowym. W tym roku na świecie jest tylko 115 challengerów, a osiem ma tak samo wysoką rangę jak szczeciński. W 2019 roku było dla porównania 158, w tym 20 najwyższej rangi - mówi Bobala.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polska mistrzyni i 110 kg ciężaru. Jest moc!
- Byłem w szoku, kiedy wszyscy sponsorzy potwierdzali zaangażowanie. Warto wiedzieć, że wszystkie zalecenia związane z koronawirusem podniosły koszt organizacji turnieju o 100 tysięcy złotych. Tylko część tego jest pokrywana przez ATP - dodaje Bobala.
Na wstępnej liście startowej znalazło się siedmiu tenisistów z najlepszej setki rankingu ATP, a w tym tygodniu dołączył do nich z "dziką kartą" Albert Ramos-Vinolas. Pięć lat temu Hiszpan grał w ćwierćfinale wielkoszlemowego Roland Garros.
- To zawodnicy robią całą robotę. Dlatego cieszę się, że lista startowa wygląda tak dobrze. Tylko raz w historii mieliśmy ośmiu tenisistów z najlepszej "100" rankingu. Hiszpanie przyjadą mocnym składem, nawierzchnia ceglana to ich ulubiona, także aż dziwne będzie, jeżeli klątwa bez zwycięstwa Hiszpana w Szczecinie nie zostanie wreszcie odczarowana - zapowiada dyrektor Pekao Szczecin Open.
Dzikie karty przypadły również zawodnikom z Polski. Poza Kamilem Majchrzakiem zagrają Daniel Michalski i Paweł Ciaś.
- Zależy nam również na tym, żeby duża grupa Polaków wystartowała w eliminacjach, chociaż o awans do turnieju głównego będzie trudno. Cieszę się, że Kamil Majchrzak podjął trud i wystąpi w Szczecinie. Przez 28 lat mieliśmy tylko trzy razy Polaka w półfinale. Dotarli do niego Jerzy Janowicz i Łukasz Kubot - wspomina Bobala. - Hubert Hurkacz i Kacper Żuk nie grają w tej fazie sezonu na mączce, co wykluczyło ich przyjazd - tłumaczy.
Czytaj także: Znamy listę startową do największego turnieju w Polsce. Jest na niej półfinalista Rolanda Garrosa
Czytaj także: Kamil Grosicki z planem powrotu do reprezentacji. "Chcę pokazać, że 'turbo' jest nadal mocne"