Katarzyna Kawa odpadła na etapie ćwierćfinału. "Nie widziałam żadnej piłki powyżej poziomu drzew"

Materiały prasowe / Lotos PZT Polish Tour / Na zdjęciu: Katarzyna Kawa
Materiały prasowe / Lotos PZT Polish Tour / Na zdjęciu: Katarzyna Kawa

Katarzyna Kawa zakończyła swój występ w Gdyni na etapie ćwierćfinału. W piątek przy stanie 7:5 3:3 z powodu zapadających ciemności spotkanie wstrzymano. - Nie widziałam piłki powyżej drzew - mówiła Kawa. Następnego dnia górą była Kateryna Kozłowa.

W tym artykule dowiesz się o:

[tag=5174]

Katarzyna Kawa[/tag] przegrała w ćwierćfinale BNP Paribas Poland Open z Ukrainką Kateryną Kozłową 5:7, 5:7, 1:6. Mecz trwał przez dwa dni, bowiem w piątek spotkanie na korcie centralnym przerwano z powodu zapadających ciemności.

- Weszłam na kort z takim założeniem, by zakończyć ten mecz w dwóch setach, ale nie wiem czy mi to pomogło albo przeszkodziło. Sytuacja z wczoraj nie była dla mnie aż tak korzystna, bo przegrywałam w drugim secie 0:3 i po długiej walce wyrównałam. Nie widziałam jednak żadnej piłki, która była powyżej poziomu drzew. Ten mecz po prostu musiał zostać przerwany, bo z czasem nie byłoby lepiej - powiedziała po porażce z 141. rakietą świata nasza reprezentantka.

"Kiedyś identyfikowałam się z oczekiwaniami kibiców"

Po wznowieniu starcia 1/4 finału Ukrainka bardzo szybko przełamała Kawę i kontrolowała przebieg spotkania. Ostatecznie od tego momentu pozwoliła Polce na wygranie zaledwie trzech gemów.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wielkie wyzwania na 50-te urodziny. Witalij Kliczko zaszalał

- Mecz był dobry w moim wykonaniu do czasu, kiedy zabrakło mi trochę paliwa w baku. Później byłam już zbyt wolna i popełniałam małe błędy. W końcówce nie miałam już energii, żeby postawić się przeciwniczce. Cały turniej oceniam jednak bardzo pozytywne. Niesamowite jest to, ile wsparcia otrzymałam z trybun i ze strony fanów - chwaliła trybuny kortów tenisowych Arki Katarzyna Kawa.

Urodzona w Krynicy-Zdroju tenisistka była oklaskiwana przez niemal pełne trybuny kortu centralnego. Doświadczenie pozwoliło jej jednak przezwyciężyć presję.

- Kiedyś, gdy byłam młodsza granie przy dopingu było dla mnie stresujące, bo identyfikowałam się z oczekiwaniami tych ludzi. Nigdy nie doświadczyłam takiej liczby kibiców, którzy trzymają moją stronę. Nie ma się zbyt wielu podobnych doświadczeń w życiu. Będę o tym pamiętać i będzie mnie to niosło dalej. Przyszły tydzień mam wolny, a potem jadę na turniej do Rumunii - opowiadała o swoich planach na najbliższe tygodnie Katarzyna Kawa.

"Mam takie momenty, że najchętniej poszłabym spać"

W 2019 roku Kawa dotarła do finału zawodów rozgrywanych w łotewskiej Jurmalii. Tam przegrała z reprezentantką gospodarzy, Anastasiją Sevastovą.

- Wtedy po mojej stronie były 2-3 osoby, a teraz miałam po swojej stronie cały kort. Sytuacja była dokładnie odwrotna - dodała Kawa.

Katarzyna Kawa zajmuje obecnie 143. miejsce w rankingu WTA i powoli odbudowuje swoją pozycję w światowym tenisie. Przed kilkoma dniami dotarła również do finału mistrzostw Polski.

- Pod koniec lutego dość ciężko przeszłam COVID i strasznie długo odczuwam jego skutki. Mam takie momenty, że najchętniej poszłabym spać zamiast grać w tenisa. Mój organizm się regeneruje, ale nie jest jeszcze na takim poziomie, jakiego bym sobie życzyła. Ten trudny czas nauczył mnie pokory - przyznała Katarzyna Kawa.

Zobacz również:
Tokio 2020. Światowe media po meczu Igi Świątek. "Polka wykonała krótką pracę"
Tokio 2020. To nie tak miało wyglądać. Niemcy nie dali żadnych szans Hurkaczowi i Kubotowi

Źródło artykułu: