Organizatorzy międzynarodowych mistrzostw Meksyku są coraz bardziej doceniani przez tenisistów. Dzięki temu impreza w Acapulco jest w stanie walczyć z Dubajem o coroczną nagrodę dla najlepszych zawodów rangi ATP 500. Działacze uważają to wyróżnienie za bardzo prestiżowe, dlatego starają się sprowadzać największe gwiazdy, a uczestnikom zmagań i ich sztabom zapewnić jak najlepsze warunki.
Arabscy szejkowie kuszą czołowych graczy wysokimi premiami. Nic więc dziwnego, że w ostatnich latach w Zjednoczonych Emiratach Arabskich chętnie startowali Novak Djoković czy Roger Federer. Natomiast do Acapulco lubi wracać Rafael Nadal. Działaczom pomogła również zmiana nawierzchni z mączki na twardą, dzięki czemu meksykański turniej jest traktowany jako ważny sprawdzian przed imprezami w Indian Wells i Miami.
Choć zawody w Meksyku znacznie poprawiły swoje notowania wśród graczy, to organizatorzy czują niedosyt. Dyrektor Raul Zurutuza chciałby zobaczyć w Acapulco Rogera Federera, ale ma świadomość, że tak się nie stanie. Ma żal do Szwajcara, bo ten podpisał kontrakt na występy z działaczami w Dubaju.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak się bawi rodzina Cristiano Ronaldo
- Roger nigdy nie przyjechał do Acapulco z powodu Dubaju. Mam nadzieję, że to się nigdy nie powtórzy z innym graczem. To ważne, aby tenisiści mogli występować w różnych turniejach - powiedział Zurutuza na konferencji prasowej.
W tym roku oba turnieje ucierpiały. Djoković i Federer nie zdecydowali się zagrać w Dubaju, a do Acapulco nie poleciał Nadal. Swoje zrobiła również pandemia COVID-19, bo w tych niepewnych czasach wielu graczy nie chce zbyt dużo podróżować, aby uniknąć zakażenia. O tym, że nie jest bezpiecznie, przekonał się sam dyrektor Zurutuza, który w piątkowy wieczór poinformował na Twitterze, że otrzymał pozytywny wynik testu na obecność w organizmie koronawirusa SARS-CoV-2.
Federer nie zaprezentował się dotychczas w Acapulco, ale pojawił się już w Meksyku. W listopadzie 2019 roku jego pokazowy pojedynek z Alexandrem Zverevem w stolicy kraju obejrzało z trybun aż 42517 widzów.
Czytaj także:
Turniej w Miami bez "Wielkiej Trójki". Wycofał się także Novak Djoković!
Cykl ITF: drugi ćwierćfinał Mikołaja Lorensa