[b]
Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty: Jak Iga Świątek trafiła do szkoły, której jest pan dyrektorem?[/b]
Wojciech Zientarski, dyrektor niepublicznego Autorskiego Liceum Ogólnokształcącego numer 42 w Warszawie: Od kilku lat współpracujemy z Legią Warszawa, nawiązaliśmy ją, gdy prezesem klubu był pan Bogusław Leśnodorski. Uczyli się u nas Krystian Bielik, Radosław Majecki, Sebastian Szymański czy Mateusz Wieteska. Dobrze sobie radzili z nauką, więc rodzice Igi, która wtedy trenowała w sekcji tenisowej Legii, uznali że warto posłać córkę do naszego liceum. Tak jak każdy kandydat musiała zdać nasz egzamin wstępny, potem przejść coś w rodzaju rozmowy kwalifikacyjnej. Chcemy, żeby do naszej szkoły chodziły ambitne dzieciaki, które chcą w życiu robić coś fajnego. Iga taka jest.
Pamięta pan pierwsze spotkanie z nią?
Przyszła ze swoim tatą, olimpijczykiem z Seulu. Szybko urzekła mnie skromnością i bezpretensjonalnością. To po prostu fajny dzieciak, którego nie da się nie lubić.
Jaką była uczennicą?
Bardzo dobrą. Wręcz zdumiewająco dobrą. Dla mnie ona jest geniuszem, jedną z najzdolniejszych osób, z jaką spotkałem się w ciągu w prawie 30 lat pracy nauczycielskiej. Nigdy wcześniej nie spotkałem się z takim przypadkiem, żeby wyczynowy sportowiec, z ogromnymi obciążeniami treningowymi, który lata po całym świecie na zawodowe turnieje, był jednocześnie jednym z najlepszych uczniów w szkole. Iga dostawała u nas same piątki, często nawet szóstki. Nie jestem w stanie pojąć, jak ona to godziła. Nie była na lekcjach przez dwa albo trzy tygodnie, z nauczycielami kontaktowała się przez maile, dostawała zadania do wykonania, a potem wracała do szkoły i pisała sprawdziany najlepiej z całej klasy.
ZOBACZ WIDEO Roland Garros. Iga Świątek bez słabych punktów? "Chce przejmować inicjatywę i dominować na korcie"
Zapytał pan ją kiedyś "Jak ty to robisz?"
Pytałem kilkukrotnie. Ale ona tylko się uśmiechała. To samo pytanie zadawałem też jej ojcu. Pan Tomasz, tak jak i ja, nie potrafił tego wyjaśnić.
Powiedział pan, że widzi w Idze cechy geniusza. Jakie to cechy?
Jest bardzo zdolna, a przy tym niezwykle zdyscyplinowana. Determinacja, z jaką podchodziła do treningów i do nauki, od samego początku imponowała całej naszej kadrze nauczycielskiej. Tak jak jej skromność - nigdy nie pyszniła się swoimi osiągnięciami, nie było w niej zarozumialstwa. Ma też niezaprzeczalne walory intelektualne. Gdyby nie była zawodową tenisistką, bez trudu dostałaby się na każde studia i zrobiłaby karierę w zawodzie, który wybrała. Wybrała tenis i nie mam wątpliwości, że tę karierę zrobi. I to wspaniałą. Ma wszystkie cechy charakteru, które są do tego potrzebne.
Kiedy zaczęła regularnie startować w najważniejszych tenisowych turniejach, w szkole była pewnie rzadkim gościem.
Zgadza się. Jednak mimo to nie oczekiwała ulgowego traktowania ani indywidualnego toku nauczania. Ułożyliśmy dla niej indywidualną ścieżkę. Pozwalaliśmy jej dostosować rytm pracy z nami do rytmu treningowego i turniejowego.
Wiem, że Idze zależało, żebyśmy jako jej nauczyciele wiedzieli co robi, kiedy jej nie ma. Gdzie jest i jak jej idzie. Była bardzo zaprzyjaźniona ze swoją wychowawczynią Magdaleną Smagą. Sam widziałem, jak w czasie Australian Open po swoich zwycięstwach pytała ją w SMS-ach: "Widziała pani?". Jak Magda odpisywała, że widzieliśmy i gratulujemy, to przysyłała uśmiechniętą buźkę.
A jak wracała na lekcje, nie miała żadnych zaległości. To musiało ją dużo kosztować. Z tego, co wiem, uczyła się w samolotach, w hotelach między meczami i treningami. Nigdy nie poprosiła o taryfę ulgową. Nie usprawiedliwiała się startem w Australian Open albo w Wimbledonie. Jeśli już o coś prosiła, to o rozłożenie materiału, o czas na zaliczenia. Ale żeby potraktować ją łagodniej niż innych - nigdy.
Jak wracała ze swoich wojaży z jakimś trofeum, witaliście ją z honorami?
Nie, ona nawet była temu przeciwna, prosiła swoją wychowawczynię, żeby tego nie robić, żeby nie nagłaśniać jej osiągnięć i traktować jak zwykłą uczennicę. Gratulowaliśmy jej w kameralny sposób. Nie stawialiśmy ołtarzyków, nie robiliśmy gablotki z jej pucharami i wycinkami z gazet. Iga by się zresztą źle czuła, gdybyśmy zaczęli otaczać ją jakimś kultem.
Pamiętam tylko jedną sytuację, kiedy wyróżniłem ją przy wszystkich. Na koniec pierwszej klasy, którą skończyła z jednym z najlepszych wyników, na szkolny apelu powiedziałem do uczniów, że być może kiedyś będą opowiadać swoim dzieciom i wnukom, że skończyli tę samą szkołę, co Iga Świątek. Już wtedy byłem pewien, że czekają ją sukcesy.
W czerwcu zakończyła naukę w waszym liceum. Maturę zdała z dobrym wynikiem.
Nawet z bardzo dobrym. Nie jest zadowolona z matematyki rozszerzonej, ale wszystkie "podstawy" zdała świetnie. Bardzo się cieszę, że wytrwała do końca, bo wcześniej miała wątpliwości, czy uda się jej pogodzić naukę z występami w turniejach. To było chyba po jej zeszłorocznych sukcesach. Wtedy, na prośbę jej taty, wziąłem ją na rozmowę i przekonałem, że w żadnym razie nie powinna rzucać szkoły. Postanowiła uczyć się dalej, i to ze świetnym skutkiem.
Z jakich przedmiotów była najlepsza?
To typ prymuski, świetnej ze wszystkiego. Bardzo dobrze radziła sobie na języku polskim, na matematyce też - umysł ma raczej ścisły.
Zastałem pana w czasie rejsu dookoła Sardynii z grupą 40 uczniów. Ktoś może pomyśleć "bogacze z prywatnej szkoły się bawią".
Całkowita nieprawda. Ten rejs to nie zabawa, a nauka. Lata temu wpadłem na pomysł, żeby w ten sposób uczyć dzieci etyki conradowskiej - dzielności morskiej, umiejętności współpracy w grupie. Dwutygodniowe rejsy robimy od 2000 roku, ten jest naszym siedemnastym. Mamy cztery jachty. Na każdym jest dziesięciu uczniów, zawodowy sternik oraz nauczyciel. W ciągu tych czternastu dni dzieciaki dostają zwykle w kość. Muszą gotować, szorować pokład, uczestniczyć w wachtach nawigacyjnych. Są załogą, która musi wypełniać swoje obowiązki. I to im się podoba. Kiedy ogłosiłem nabór na tegoroczny rejs, zgłosiło się ponad sto osób. A ja mogę zabrać tylko czterdzieści.
Iga uczestniczyła kiedyś w jednym z takich rejsów?
Niestety, w jej przypadku to byłoby już za dużo.
Mecze Świątek we French Open wszyscy uczestnicy rejsu oglądają razem?
Ostatnich meczów nie widzieliśmy, śledziliśmy je w internecie. Jednak zrobię, co w mojej mocy, żeby kolejne spotkania uczniowie mogli zobaczyć. Szczególnie finał, na który bardzo liczę.
Transmisja z meczu Igi Świątek z Nadią Podoroską w 1/2 finału Roland Garros w czwartek o 15:00 w TVN i na WP Pilot. Pojedynek zobaczysz TUTAJ.
Czytaj także:
Polscy tenisiści zachwyceni grą Igi Świątek. Hubert Hurkacz: To coś naprawdę niesamowitego
Roland Garros. Piotr Sierzputowski: Nie zakładaliśmy, że Iga Świątek dojdzie do półfinału