Roland Garros nie będzie dla Alexandra Zvereva tak udany jak niedawny US Open, w którym doszedł do finału i był o kilka punktów od pierwszego w karierze wielkoszlemowego tytułu. W Paryżu Niemiec odpadł w IV rundzie, przegrywając 3:6, 3:6, 6:4, 3:6 z 19-letnim Jannikiem Sinnerem.
W niedzielę Zverev nie był w optymalnej dyspozycji tenisowej i zdrowotnej. W trakcie meczu z Sinnerem kasłał i poprosił o interwencję medyczną. Podczas konferencji prasowej po spotkaniu wyjawił, że od piątkowego pojedynku III rundy z Marco Cecchinato zmaga się z chorobą.
- Jestem całkowicie chory. Nie mogę oddychać i mam podwyższoną temperaturę. W nocy przed meczem miałem około 38 stopni gorączki - powiedział, cytowany przez BBC.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ten film podbija internet. 6-latek szaleje na bieżni mechanicznej
23-latek z Hamburga stwierdził, że wyjście na kort było błędem. Co zastanawiające, nie poinformował o swoich objawach turniejowego lekarza. - Nie powinienem był grać - zreflektował się.
Słowa Zvereva wywołały poruszenie. Wiele osób ze środowisko tenisowego zadało pytanie, czy Niemiec nie zlekceważył zasad zdrowotnych. Protokół medyczny, z którym miał obowiązek się zapoznać, mówi, że "każdy, kto wykazuje objawy tj.: gorączka, suchy kaszel, trudności w oddychaniu, bóle mięśni, silne zmęczenie, utrata smaku i/lub węchu oraz biegunka, musi przyjąć odpowiedzialną postawę i nie przychodzić na kort".
Po konferencji Zvereva organizatorzy turnieju wydali oświadczenie, w którym poinformowali, że Niemiec nie konsultował swoich objawów z turniejowymi służbami medycznymi, a wszystkie poprzednie testy na koronawirusa, jakim został poddany, miały wynik negatywny.
"Poprzedni test miał 29 września, a 30 września otrzymano wynik negatywny. W niedzielę dostał powiadomienie o kolejnym badaniu, które ma zostać przeprowadzone nie później niż pięć dni od daty poprzedniego wyniku" - czytamy.
Roland Garros: pięciosetowa bitwa Dominika Thiema z Hugo Gastonem. Pewny awans Diego Schwartzmana