Kilkanaście miesięcy po zakończeniu zawodowej kariery David Ferrer, były trzeci gracz rankingu ATP i finalista wielkoszlemowego Rolanda Garrosa, wrócił do tenisa jako trener. Został szkoleniowcem Alexandra Zvereva. Co ciekawe, to właśnie z Niemcem rozegrał swój ostatni oficjalny mecz - w maju zeszłego roku podczas turnieju w Madrycie.
- Zverev od zawsze przyciągał moją uwagę - mówił Ferrer o swoim podopiecznym w wywiadzie dla puntodebreak.com. - Miałem inne propozycje, ale on dzwonił do mnie trzy razy z pytaniem, czy zostanę jego trenerem. To zachęciło mnie do podjęcia się tego. Dla mnie to ekscytujące wyzwanie.
Zverev w superlatywach wypowiadał się o współpracy z Ferrerem. - Przekracza wszelkie moje oczekiwania. To niesamowite. Współpraca z nim jest wspaniała - mówił tenisista z Hamburga na początku tygodnia.
ZOBACZ WIDEO: Lotos PZT Polish Tour. Paula Kania-Choduń: Tenis w końcu sprawia mi przyjemność
- Słuchając takich słów, można być tylko wdzięcznym - przyznał Ferrer. - Zverev jest wspaniałym profesjonalistą, który pracuje non stop. Jesteśmy zgodni co do sposobu, w jaki ma grać. Świetnie się też dogadujemy. Ustalam treningi, ale kontaktuję się również z jego ojcem.
Hiszpan uważa, że jego podopiecznego stać na wspaniałe sukcesy. - Już jest dobry, a może być jeszcze lepszy. W niektórych elementach gry mógłby być jeszcze bardziej ofensywny. Poprawa pewnych spraw tenisowych i mentalnych może dać mu wielkoszlemowy tytuł i wysokie miejsce w rankingu.
Ferrera nie ma ze Zverevem w Nowym Jorku, gdzie Niemiec od poniedziałku rozpocznie występy w US Open. Będzie mu za to towarzyszył w jesiennych turniejach w Europie. - Zobaczymy, co się wydarzy do końca roku. Wtedy przyjdzie czas na ocenę. W tenisie wszystko wyznaczają wyniki. Jeśli ich brakuje, nawet dobra relacja nie ma prawa bytu. Ale jestem przekonany, że pozytywne rezultaty nadejdą i że stać go, by odnosić największe triumfy - podkreślił 38-latek z Walencji.