Z powodu pandemii koronawirusa tenisowe rozgrywki zostały zawieszone do 13 lipca. Jednak wielu obserwatorów, a także byłych i obecnych tenisistów uważa, że przerwa potrwa dłużej, być może nawet do końca roku. Argumentują to faktem, że tenis jest globalnym sportem.
Optymistą co do tak szybkiego wznowienia rywalizacji nie jest również John Isner. Amerykanin także zaznaczył, że ze względu na międzynarodowy charakter, wielonarodowość tenisistów i ich częste podróże po świecie, zawieszenie rozgrywek może być bardzo długie.
- Tenis to zdecydowanie inna dyscyplina sportu niż pozostałe - mówił, cytowany przez portal ubitennis.net. - To tylko moja opinia, może się mylę, ale tenis może być jednym z ostatnich sportów, jaki wróci, bo jest globalny.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Sportowcy bez planu na najbliższe dni. "Pełen trening nie ma sensu"
- Kraje i miasta mogą mieć różne obostrzenia i nie każdy tenisista będzie mógł wziąć udział w danym turnieju, bo ludzie uprawiający ten sport są rozproszeni po całym świecie. To z pewnością będzie duży problem dla tenisa - uargumentował.
Isner odniósł się również do decyzji organizatorów Rolanda Garrosa, którzy bez konsultacji ani z federacjami, ani z tenisistami przełożyli turniej z terminu 25 maja - 7 czerwca na 20 września - 4 października. - Postanowili, że rozegrają turniej zaraz po US Open. Pokryje się również z Pucharem Lavera. W związku z tym nowym terminem powstają pewne problemy. Przekonamy się, co z tego wyniknie - ocenił.
- Z powodu tego, co dzieje się na świecie, ten sezon jest szalony. Organizatorzy turniejów szukają różnych sposobów, by je rozegrać. Nie wiem, czy to realistyczne. Zobaczymy - dodał.
Tenisowy cykl zawieszony. Roberto Bautista: To drastyczne, bo urodziliśmy się, aby wychodzić na kort