W środę organizatorzy Wimbledonu ogłosili decyzję, że turniej nie odbędzie się po raz pierwszy od czasu drugiej wojny światowej. Powodem jest oczywiście pandemia koronawirusa. Johanna Konta (WTA 14) przyznała, że to przygnębiająca sytuacja, ale każdy musi sobie z tym poradzić.
- Jak w przypadku każdego wydarzenia, jest to bolesna, bardzo smutna sytuacja, z którą trzeba się zmierzyć. Nadal pozostanę w izolacji i postaram się zachować jak najlepszą formę. Będę spędzać czas z moim psem i z chłopakiem, z rodziną utrzymując kontakt za pośrednictwem FaceTime - powiedziała Brytyjka dla portalu standard.co.uk.
- Taka rzeczywistość zdecydowanie przedłuża się, nie wybieganie zbyt daleko w przyszłość będzie teraz dla mnie bardzo ważne - dodała Konta. W Wimbledonie (2017) osiągnęła jeden ze swoich trzech wielkoszlemowych półfinałów. Pozostałe zanotowała w Australian Open (2016) i Rolandzie Garrosie (2019).
Konta odniosła się również do przeniesienia Rolanda Garrosa na jesień. Przyznała, że turnieje kierują się swoimi prawami, ale sposób w jaki uczynili to organizatorzy paryskiej imprezy, bez komunikacji z kimkolwiek, był niedopuszczalny. - Jest to niefortunna i rozczarowująca sytuacja. Nie sam fakt przeniesienia Rolanda Garrosa, ale sposób, który pozostawił kwaśny smak w ustach wielu ludzi - stwierdziła.
Brytyjka przyznała, że obecna sytuacja najmocniej uderza w tenisistów niżej notowanych. - Rzeczywistość jest taka, że nie zarabiamy teraz żadnych pieniędzy. Jest to bardzo ponura i okropna sytuacja, szczególnie dla zawodników z dalszych pozycji - mówiła była czwarta rakieta globu, która w swoim dorobku ma trzy tytuły WTA (Stanford 2016, Sydney i Miami 2017).
Zobacz także:
Koronawirus. Amelie Mauresmo uważa, że tenisiści w tym roku nie wrócą do gry. "Będziemy musieli postawić kreskę"
Koronawirus. Petra Kvitova o odwołaniu Wimbledonu. "Wielka dziura w kalendarzu"
ZOBACZ WIDEO: Pozytywy i negatywy przełożonych igrzysk. Robert Korzeniowski o szansach i zagrożeniach dla polskich sportowców