Roger Federer nie musi zakończyć kariery, będąc na szczycie. "Nie uważam, że konieczne jest, by było to idealne"

PAP/EPA / WILL OLIVER / Na zdjęciu: Roger Federer
PAP/EPA / WILL OLIVER / Na zdjęciu: Roger Federer

- Nie uważam, że konieczne jest, by było to idealne. Że wygrałeś coś wielkiego i wtedy mówisz: "Ok, zrobiłem wszystko". Można to zrobić w inny sposób - mówił Roger Federer o ewentualnym zakończeniu tenisowej kariery.

W tym artykule dowiesz się o:

Roger Federer przygotowuje się do 23. sezonu w karierze. 38-latek jest jednym z najbardziej doświadczonych tenisistów w rozgrywkach. Jednocześnie też jednym z najstarszych. I dobrze zdaje sobie sprawę z faktu, że zbliża się do końca zawodowych występów.

- Często pytają mnie, ile jeszcze będę grał - mówił w wywiadzie dla "Tages Anzeiger". - Nie wiem i sam jestem tego ciekawy. Wiem, że ostatnie 20-25 lat minęło błyskawicznie. Kiedy miałem 14 lat, byłem na turnieju Orange Bowl. Teraz jestem 38-latkiem i zadaję sobie pytanie: Czy to wszystko już prawie się skończyło?

Szwajcar, choć niedawno przyznał, że widzi siebie grającego w wieku 40. lat, nie odcina się od myśli o zakończeniu kariery. - Nie chcę odsuwać od siebie tych myśli. One są częścią mnie. Są prawdziwe. Powinny mnie też skłonić do odczuwania wdzięczności za to, czego mogłem doświadczyć. Mogą być również motywacją. Albo zachęcać mnie do zastanowienia się, co mogę jeszcze zrobić, aby dłużej pozostać w rozgrywkach. Upływający czas dał mi wiele radości. Mam za sobą cudowne lata w tourze.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Anna i Robert Lewandowscy na imprezie świątecznej Bayernu. Żona polskiego piłkarze wyglądała zjawiskowo

- Ważne jest, by radzić sobie ze swoimi obawami - kontynuował. - Jako tenisista musisz znać swoje mocne i słabe strony. Jeśli jesteś ignorantem i myślisz, że nie masz słabości, to nie jest dobrze. Ważne jest, by mieć pewność siebie i dobrze oceniać własną osobę. Zarówno jako tenisista, jak i jako człowiek. A słabości są częścią tego wszystkiego.

Federer wątpi, by odszedł na sportową emeryturę w momencie chwały, niczym Pete Sampras, który zakończył karierę tuż po tym, jak wygrał US Open 2002 i zdobył 14. wielkoszlemowy tytuł.

- Nie uważam, że konieczne jest, by było to idealne. Że wygrałeś coś wielkiego i wtedy mówisz: "Ok, zrobiłem wszystko". Można to zrobić w inny sposób. Nie sądzę, że ludzie pamiętają, jakie były ostatnie mecze Johna McEnroe'a czy Stefana Edberga. Pamiętają za to, że wygrali Wimbledon i byli liderami rankingu. Dlatego nie myślę, by sposób zakończenia był sam w sobie tak ważny - powiedział.

Zobacz także - Roger Federer spędza święta z rodziną w Dubaju. "Razem dekorujemy choinkę"

Komentarze (1)
avatar
kosiarz.trawnikow
27.12.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ach, Rożer! Wdzięczni wobec Ciebie to jesteśmy my, prawdziwi kibice tenisa. Najwybitniejszy Gracz Wszech Czasów powinien grać jak najdłużej. Minimum do pięćdziesiątki.