W sierpniu Andy Murray wrócił do rywalizacji w singlu po przeprowadzonej na początku lutego operacji biodra. I szybko udowodnił, że wciąż stać go na grę na wysokim poziomie. We wrześniu doszedł m.in. do ćwierćfinału w Pekinie i II rundy w Zhuhai, a w październiku w Antwerpii zdobył tytuł.
- Na początku myślisz o biodrze podczas każdego wykonywanego ruchu - wspominał pierwsze chwile na korcie po powrocie, cytowany przez agencję Reuters. - Nie jest to dobry sposób, by rywalizować. Ale teraz, kiedy gram, nie mam tych myśli i wiem, że będę mógł brać udział w największych turniejach bez martwienia się o to.
W styczniu Murraya czeka duże wyzwanie. Planuje zagrać w wielkoszlemowym Australian Open (20 stycznia - 2 lutego) i będzie to jego pierwszy występ w turnieju, w którym mecze są rozgrywane w formule do trzech wygranych setów od tegorocznej edycji imprezy w Melbourne.
- W ostatnim czasie rozegrałem kilku długich i trzysetowych meczów, ale gra w formule do trzech wygranych partii to dodatkowa godzina, półtorej rywalizacji - ocenił.
Zapytany, jaki rezultat uzna za sukces w Melbourne, odpowiedział: - Nie wiem, jak się zaprezentuję. Nie oczekuję, że wygram turniej. Ale jeśli będę w stanie rozegrać pięciosetowy mecz i przejść przez niego bez negatywnych konsekwencji związanych z biodrem, będzie to sukces.
Zobacz także - Danił Miedwiediew nie chce łatki tenisowego "bad boya": Nie wydaje mi się, żebym był złym chłopcem
ZOBACZ WIDEO: Christo Stoiczkow o Robercie Lewandowskim. "Jest jednym z dwóch najlepszych napastników na świecie"