W I rundzie Wimbledonu 2019 Kamil Majchrzak przegrał 4:6, 4:6, 4:6 z Fernando Verdasco. Dla Polaka był to debiut w głównej drabince The Championships. Poniedziałkowa przegrana oznacza, że wciąż pozostaje bez zwycięstwa na poziomie Wielkiego Szlema.
- Trochę jestem zawiedziony. Po tym spotkaniu liczyłem na więcej - mówił w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". - Wszystkie poprzednie mecze, które rozegrałem w tym roku na trawie, stały na wysokim poziomie. Pokonałem choćby Vesely'ego, który tu wyeliminował Zvereva. Niestety nie potrafiłem odczytać serwisu Hiszpana i wypracować sobie okazji na returnie. On je miał i później wykorzystywał.
Przejście eliminacje i odpadnięcie w I rundy turnieju głównego nie zaspokaja pragnień 23-latka z Piotrkowa Trybunalskiego. - Gdyby w którymś z setów było ciaśniej, różne rzeczy mogły się wydarzyć. Plany oczywiście były bardziej optymistyczne, jestem trochę bardziej ambitnym człowiekiem. Chciałbym myśleć w takim turnieju o drugim tygodniu, a przynajmniej o końcówce pierwszego - zaznaczył.
ZOBACZ WIDEO Skakanka Karola Bieleckiego. "Napisałem, że jeszcze pożałują"
Mecz z Verdasco był dla Majchrzaka kolejną okazję do zmierzenia się z rywalem ze ścisłej czołówki, do której nasz reprezentant aspiruje. - Od dwóch lat buduję swoją klasę gry. Tak naprawdę nie liczy się to, jak zaprezentujesz się przy 1:1, ale wtedy, gdy nadchodzą decydujące momenty w secie. Czołówka nie ma falowań i wahnięć, u mnie momenty lepsze i gorsze ciągle się często zdarzają. Chodzi o stabilizację na wysokim poziomie i pokazanie rywalom, że potrafię być bardziej regularny i konsekwentny od nich - powiedział.
W tym sezonie Majchrzaka czeka jeden występ na trawie. Po Wimbledonie wystąpi w turnieju rangi ATP 250 w amerykańskim Newport (15-21 lipca).
Jego marzenie będzie go kosztowało mnóstwo pracy, ale ja w niego wierzę i z cał Czytaj całość