Peter Carter to jedna z najważniejszych osób w rozwoju kariery Rogera Federera. Australijczyk trenował Szwajcara, gdy ten był dopiero dobrze zapowiadającym się młodym tenisistą z Bazylei. - On przyszedł grać dla tenisowego klubu w Bazylei. Gdy byłem mały, był jedną z gwiazd drużyny. Miałem z nim zajęcia - mówił Federer w rozmowie z CNN.
Carter był dla Federera nie tylko trenerem, ale i mentorem. Nie doczekał jednak sukcesów swojego ucznia. W sierpniu 2002 roku zginął w wypadku samochodowym w RPA. 11 miesięcy później Szwajcar wygrał Wimbledon i zdobył pierwszy z dotychczasowych 20 tytułów wielkoszlemowych.
Zapytany przez prowadzącą rozmowę Christinę Macfarlane, co Carter pomyślałby o jego rekordach, Szwajcar rozpłakał się. - Mam nadzieję, że byłby dumny - powiedział - Sądzę, że nie chciałby, abym został zmarnowanym talentem. Wydaje mi się, że śmierć Petera była dla mnie niczym budzik i zacząłem naprawdę ciężko trenować.
- Przepraszam - powiedział, ocierając łzy. - Wciąż bardzo za nim tęsknię - przyznał. - Nigdy się tak nie załamałem.
Roger Federer's inspirational former coach died in a car crash on his honeymoon in 2002.
— CNN Sport (@cnnsport) 7 stycznia 2019
Nearly two decades on, Federer still gets emotional when he talks about Peter Carter.
Our exclusive interview: https://t.co/AJM6UXgt6H pic.twitter.com/g9aiylaKy8
- Peter był naprawdę ważną osobą w moim życiu. Myślę, że jeśli miałbym komuś dziękować za moją technikę, to byłby to właśnie Peter - wyjawił.
- Miałem wyjątkowe szczęście, bo u mojego boku znajdowali się właściwi ludzie we właściwym czasie. Oczywiście, można twierdzić, że to ja podejmowałem pewne decyzje, ale miałem szczęście na tej drodze - dodał.
Federer po dziś dzień pozostaje w relacjach z najbliższymi byłego szkoleniowca. Od 2005 roku na każdą edycję Australian Open zaprasza mieszkających w Adelajdzie rodziców Cartera.
ZOBACZ WIDEO Puchar Anglii: Tottenham bez litości. 7 goli w meczu z ekipą z niższej ligi [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Walczaki na korcie, ale serca dość łagodne.