Agnieszka Radwańska przełamywała kolejne bariery, nie tylko indywidualne, ale całego polskiego tenisa. Jej życie na zawodowych kortach było jedną wielką mapą przeżyć, smutnych i radosnych, spełnienia i czasem poczucia niedosytu. Pełną dróg krętych, rzadko prostych. Radwańska z gracją buntowała się przeciwko schematom, była estetką światowych kortów. Dzięki jej romantycznej, opartej na sile inteligencji i wyobraźni grze Polska przestała być pustynią na tenisowej mapie. To ona wyprowadziła polski tenis z otchłani niebytu i wprowadziła go na salony. O niej mówili i interesowali się jej karierą nawet ci, którzy tym sportem niespecjalnie się pasjonowali. Radwańska stała się ambasadorką nie tylko tenisa, ale całego polskiego sportu, tworzącą spektakle na największych kortach świata.
Dzięki krakowiance płonne nadzieje kibiców, przyzwyczajonych do pojedynczych występów naszych reprezentantów w najważniejszych imprezach, o regularnym oglądaniu w akcji przedstawiciela nadwiślańskiego tenisa w drugim tygodniu i w decydujących rundach wielkoszlemowych turniejów stały się rzeczywistością. Fani białego sportu nagle obudzili się w raju, w którym błyszczała polska tenisistka, a oni mogli śledzić jej występy o każdej porze dnia i nocy. Świętowali jej wielkie sukcesy, jak finał Wimbledonu 2012 i triumf w Mistrzostwach WTA 2015, oraz smucili się po heroicznych, ale przegranych bojach, jak z Sabiną Lisicką w 2013 roku. Radwańska, poprzez ekrany telewizorów, stała się ważnym gościem w licznych polskich domach i tak było przez długie lata. Dla wielu kibiców mecze Polki były ucztą, po której czuli się nasyceni mnogością niewiarygodnych doznań. Jednak nic nie trwa wiecznie.
W obecnym tenisie style się zlewają i coraz więcej jest prostoty, a coraz mniej różnorodności. Radwańska to unikat, którego nikt nigdy z nikim nie pomyli. Pod tym względem absolutnie może czuć się tenisistką spełnioną, bo sprytem i inteligencją z domieszką delikatnej drapieżności była w stanie przeciwstawić się wszechobecnej sile muskułów i doszła do znakomitych wyników, przez lata nie wypadając ze ścisłej czołówki rankingu WTA. Rakieta tenisowa była dla niej tym, czym skrzypce czy fortepian dla muzyka. Na korcie dała wiele nadzwyczajnych koncertów.
Znakiem rozpoznawczym Radwańskiej był tenis bogaty, pozbawiony monotonii, oparty na wciąganiu rywalek w taktyczne pułapki. - To dziewczyna, która może pokonać każdą rywalkę. Ma w ręku wszystkie składniki potrzebne do wygrywania wielkoszlemowych turniejów, teraz musi z tego przyrządzić dobre danie. W dzisiejszej erze mocy, siły, potężnych uderzeń z linii końcowej jest absolutnie unikalna - mówiła kilka lat temu Mary Joe Fernandez. Radwańska nie zdobyła najważniejszego tenisowego skalpu, nie święciła upragnionego triumfu na świętej londyńskiej trawie, jednak "tylko nieliczni wybrańcy sportowych bogów zwyciężają w Wimbledonie", cytując niezapomnianego Bohdana Tomaszewskiego. Do panteonu wielkoszlemowych mistrzów nie mogą trafić wszyscy, ale pamięta się również o tych, którym nie było dane zasmakować największego singlowego triumfu. Fabrice Santoro i Jelena Dementiewa to tylko dwa przykłady z nieodległej przeszłości. Z całą pewnością o Radwańskiej pamięć również nie przeminie.
ZOBACZ WIDEO Niesamowite emocje w niemieckim klasyku! Dwa gole Lewandowskiego [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Polka może zejść ze sceny usatysfakcjonowana swoimi dokonaniami, niewyobrażalnymi dla nadwiślańskiego tenisa. Od 2007 do 2016 roku zdobyła 20 tytułów. Oprócz Mistrzostw WTA triumfowała w imprezach rangi Premier Mandatory (Pekin 2011 i 2016, Miami 2012), które w hierarchii ważności są tuż za wielkoszlemowymi turniejami. Kolekcjonowała też najpiękniejsze zagrania miesiąca i roku oraz była wybierana przez kibiców ich ulubioną tenisistką.
Radwańska pozostawała wierna swoim ideałom w dążeniu do przełamywania barier. Inne tenisistki zmieniają trenerów jak rękawiczki, z różnym skutkiem. Polka upodobała sobie stabilizację i spokój. Przez całą długą karierę miała dwóch głównych trenerów, swojego ojca Roberta Radwańskiego i Tomasza Wiktorowskiego. Efekt jest taki, że dziewięć sezonów z rzędu zakończyła w Top 20 rankingu, z czego osiem w czołowej "10". Najwyżej znalazła się na drugim miejscu. Czując, że kolejnej bariery nie będzie w stanie pokonać, podjęła decyzję o zakończeniu kariery. Pozostaje jej życzyć równie wielkich sukcesów w życiu osobistym. Szczęścia Agnieszko!
Łukasz Iwanek
Zobacz więcej tekstów Łukasza Iwanka ->