W niedzielę Novak Djoković wygrał US Open i zdobył 14. w karierze wielkoszlemowy tytuł. W finale pokonał 6:3, 7:6(4), 6:3 Juan Martin del Potro. - To był wyczerpujący mecz. Choć rozegraliśmy tylko trzy sety, trwał trzy godziny i 16 minut. Starałem się zmuszać go do wysiłku. Wiedziałem, że im dłużej będzie trwał pojedynek i im dłuższe będą wymiany, moje szansę będą rosnąć - mówił w rozmowie z serbskim Sportklubem.
Belgradczyk stwierdził, że kluczowy dla losów finału był drugi set. - Ta partia była kamieniem milowym. Miałem kontrolę i świetnie się czułem, ale popełniłem kilka błędów taktycznych. Przy stanie 3:2 zbyt często zagrywałem do jego forhendu, a on to wykorzystał i wrócił do gry. W tym momencie zaczęła pomagać mu publiczność, ale doświadczenie zdobyte w meczach przeciwko Federerowi pomogło mi poradzić sobie z tą sytuacją. Potem, przy 4:3, rozegrałem jeden z najdłuższych gemów w karierze i wydostałem się z naprawdę mocnego uścisku, w jaki mnie złapał. Do końca tego seta nic nie było wiadomo, ale gdy go wygrałem i objąłem prowadzenie 2-0, poczułem, że jestem bardzo blisko zwycięstwa - analizował.
Djoković był zadowolony z dyspozycji, jaką zaprezentował na kortach Flushing Meadows. - W ciągu ostatnich 2,5 miesięcy osiągnąłem niesamowity poziom gry oraz koncentracji i chcę go utrzymać jak najdłużej. Uważam, że jeśli tak gram, to mam duże szanse w każdym turnieju i na dowolnej nawierzchni. Chcę również korzystać z dodatkowych pokładów pewności siebie, które dało mi to zwycięstwo - powiedział.
Dzięki triumfowi w Nowym Jorku Serb awansował z szóstego na trzecie miejsce w rankingu ATP. Do prowadzącego Rafaela Nadala traci 2315 punktów. - Zdecydowanie nie miałbym nim przeciwko awansowi na pierwsze miejsce - przyznał. - Skłamałbym, gdybym powiedział, że to nie jest moim celem, bo po tytułach wielkoszlemowych to najważniejsza rzecz w tym sporcie. Do końca roku będę chciał zagrozić pozycji Nadala i zobaczymy, co się wydarzy - dodał tenisista, który na pozycji lidera rankingu spędził 223 tygodnie.
Zapytany o najbliższe plany, 31-latek z Belgradu odparł: - Priorytetem są oczywiście Wielkie Szlemy, ale to nie umniejsza znaczenia pozostałych turniejów. Za każdym razem, gdy startuję, chcę dać z siebie wszystko i wygrać. Niestety, nie zagram w Pucharze Davisa, ale będę dopingował chłopaków. Wystąpię za to w Pucharze Lavera. Nie zdecydowałem jeszcze, czy pojadę do Pekinu, ale powinienem udać się do Szanghaju.
ZOBACZ WIDEO Polska - Irlandia. Reprezentanci poznali Brzęczka. Glik opowiedział o zmianach pod wodzą nowego trenera