W 2016 i 2017 roku Iga Świątek odpadła w Paryżu w ćwierćfinale. Tym razem warszawianka dotarła do półfinału singla juniorek Rolanda Garrosa. W piątek zmierzyła się w nim z Caty McNally, swoją deblową partnerką. Polka miała piłkę meczową w tie breaku II seta, ale przegrała 6:3, 6:7(6), 4:6. Obie tenisistki urodziły się w 2001 roku.
W pierwszym gemie, złożonym z 14 punktów, Świątek została przełamana ze stanu 40-0. Dla odmiany McNally utrzymała podanie do 15 i prowadziła 2:0. Polka nie została wytrącona z rytmu i cierpliwie czekała na swoje szanse. Doczekała się w szóstym gemie, w którym bekhendem odrobiła stratę przełamania. Warszawianka bardzo mądrze konstruowała punkty, nie próbowała kończyć wymian na jedno czy dwa uderzenia, tylko głębokimi zagraniami spychała rywalkę do defensywy i wykorzystywała odpowiedni moment, aby zadać decydujący cios.
Za wyjątkiem słabości z początku meczu, Świątek bardzo dobrze serwowała i wywierała na Amerykance presję ostrym returnem. Efekt był taki, że McNally oddała podanie podwójnym błędem i Polka z 1:3 wyszła na 5:3. Po chwili warszawianka bez straty punktu utrzymała serwis. Set dobiegł końca, gdy Amerykanka wyrzuciła return.
W czwartym gemie II partii Świątek obroniła dwa break pointy, ale przy trzecim popełniła podwójny błąd. Polkę dopadł kryzys i zaczęła tracić cierpliwość w wymianach, przez co popełniała więcej pomyłek. Rzadziej trafiła również pierwszym serwisem, co automatycznie miało przełożenie na obniżenie jakości całego jej tenisa. Warszawianka w porę wróciła do odpowiedniego rytmu. W dziewiątym gemie zagrała dwa bardzo dobre returny. McNally poczuła presję, popełniła dwa podwójne błędy i oddała podanie.
Więcej przełamań nie było i o losach seta rozstrzygnął tie break. Nim Świątek popisała się bajecznym skrótem i prowadziła 4-2. Przy 6-5 miała piłkę meczową. Amerykanka obroniła ją w świetnym stylu, akcją serwis-wolej. McNally złapała wiatr w żagle i zdobyła również dwa kolejne punkty. Seta zakończyła znakomitym returnem.
W gemie otwarcia III seta Świątek obroniła dwa break pointy. Przy pierwszym Polka popisała się kombinacją dropszota i loba, a przy drugim McNally wyrzuciła return. Przy 1:1 warszawianka ponownie przeżywała serwisowe katusze. Nie dała rywalce szans na przełamanie, ale z 40-0 doszło do gry na przewagi. W siódmym gemie Świątek już się nie uratowała i oddała podanie podwójnym błędem. Takie same dwie pomyłki popełniła McNally. Polka stratę przełamania odrobiła krosem bekhendowym.
Warszawianka, nie mogąca polegać na swoim serwisie, grała zbyt nerwowo i chaotycznie. Spieszyła się i popełniała coraz więcej błędów. Większym sprytem i taktycznym wyrachowaniem wykazała się McNally. Amerykanka w świetnym stylu wykorzystała break pointa na 5:4 (akcja ze skrótem, lobem i smeczem). Reprezentantka USA wytrzymała presję i w 10. gemie mecz zakończyła wolejem.
Mecz trwał dwie godziny i sześć minut. Obie tenisistki popełniły po sześć podwójnych błędów i uzyskały po cztery przełamania. McNally zaserwowała pięć asów, a Świątek dwa. Amerykanka zdobyła o jeden punkt więcej od Polki (100-99).
W finale singla juniorek dojdzie do starcia dwóch Amerykanek. McNally zmierzy się z 14-letnią Cori Gauff. Ta pierwsza ma szansę na podwójny triumf. W piątek Świątek i McNally wystąpiły w półfinale debla. Pokonały w nim Francuzki Julie Belgraver i Loudmillą Bencheikh.
Roland Garros, Paryż (Francja)
Wielki Szlem, kort ziemny
piątek, 8 czerwca
półfinał gry pojedynczej juniorek:
Caty McNally (USA) - Iga Świątek (Polska) 3:6, 7:6(6), 6:4
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Maciej Rybus zdradził, jak poznał swoją żonę. "Ciężko było o numer telefonu"
Iga od początku miała problemy z koncentracją. Szkoda, bo była ogr Czytaj całość