Marin Cilić (ATP 4) nie przegrał jeszcze w Wielkim Szlemie z zawodnikiem tak nisko notowanym jak Hubert Hurkacz (ATP 188) i trudno było oczekiwać, aby to się zmieniło w czwartek. Polak po raz pierwszy w karierze startował w imprezie tej rangi i wystąpił na korcie Philippe'a Chatriera. Z kolei Chorwat to triumfator US Open 2017 i finalista dwóch z trzech ostatnich turniejów wielkoszlemowych - Wimbledonu i Australian Open. Na paryskiej mączce Chorwat najdalej doszedł do ćwierćfinału, a miało to miejsce w 2017 roku.
Pierwsze gemy pokazały, że Hurkacz nie obawia się utytułowanego przeciwnika. Gdy popisał się nietuzinkowym skrótem z bekhendu, to otrzymał gromkie brawa od nielicznie zgromadzonej na głównej arenie publiczności. Nasz reprezentant jako pierwszy wypracował break pointa, ale niewiele mógł zrobić po bardzo dobrej akcji Chorwata. Po pięciu gemach zabawa się skończyła i Cilić coraz agresywniej atakował. Polak nie uniknął błędów i stracił podanie na 2:4. Po zmianie stron aktualny czwarty singlista świata poszedł za ciosem i po kilku returnach wypracował trzy piłki setowe. Znakomity forhend pozwolił mu wykorzystać trzecią okazję.
Drugi set także zakończył się wynikiem 2:6. Tym razem Cilić przełamał na 3:1, a w szóstym gemie nie wykorzystał czterech szans na kolejnego breaka. Hurkacz cały czas był pod presją, gdyż inicjatywa na korcie należała do tenisisty z Medziugorie. W ósmym gemie jeszcze raz stracił serwis, wieńcząc drugą odsłonę podwójnym błędem. Uzyskana przewaga wyraźnie rozluźniła Chorwata. Jego serwis nie był już tak niebezpieczny, a do tego pojawiły się z jego strony proste błędy. W piątym gemie Polak przełamał jego podanie, ale błyskawicznie stracił przewagę.
Teraz to Cilić miał przewagę, ale nie był w stanie zwieńczyć pojedynku. Zmarnował break pointy w ósmym gemie, a przy stanie 6:5 zepsuł prosty return i nie wykorzystał piłki meczowej. To wyraźnie podziałało na niego negatywnie, gdyż w tie breaku popełnił sporo niewymuszonych błędów, przez co podarował Polakowi sporo punktów. W tak ważnym momencie Hurkacz utrzymał nerwy na wodzy i pokazał charakter. Jego rywal zepsuł return przy pierwszej piłce setowej dla 21-letniego wrocławianina i prowadził już tylko 2-1 w setach.
W czwartej partii Polak stawiał zacięty opór Ciliciowi. W trzecim gemie uratował się serwisem, broniąc kilku break pointów. Przy stanie po 4 wrócił ze stanu 0-30, posyłając trzy z rzędu asy. Mimo tych niepowodzeń Chorwat zachował chłodną głowę i nie dał się już wyprowadzić z równowagi. W 11. gemie zaskoczył Hurkacza świetnym returnem i wywalczył kluczowe przełamanie. Po zmianie stron obronił jeszcze break pointa, by przy drugiej piłce meczowej posłać wygrywający serwis.
Cilić zwyciężył ostatecznie 6:2, 6:2, 6:7(3), 7:5. W całym pojedynku miał dziewięć asów, cztery podwójne błędy, 48 skończonych piłek i 52 niewymuszone błędy. Z kolei Hurkacz zanotował 10 asów, pięć podwójnych błędów, 24 wygrywające uderzenia i 46 pomyłek. Czy mógł zrobić coś lepiej? Z pewnością starał się kończyć piłki zagraniami po krosie czy bekhendem po linii, ale bardzo często nie czynił tego skutecznie. Na pewno błędem było oddawanie inicjatywy na korcie rywalowi.
Hurkacz zakończył zmagania w Paryżu na II rundzie, ale ma duże powody do zadowolenia. Najpierw po raz pierwszy w karierze przeszedł eliminacje do turnieju Wielkiego Szlema, a następnie wygrał premierowy mecz w głównym cyklu. Występ na kortach Rolanda Garrosa pozwoli mu awansować w okolice 150. miejsca w rankingu ATP. Wrocławianin może być jeszcze wyżej, bowiem już w przyszłym tygodniu zaprezentuje się w challengerze Poznań Open.
O miejsce w IV rundzie międzynarodowych mistrzostw Francji rozstawiony w Paryżu z trzecim numerem Cilić powalczy z Amerykaninem Steve'em Johnsonem, który pokonał Niemca Jana-Lennarda Struffa 4:6, 7:6(5), 6:2, 6:2.
Roland Garros, Paryż (Francja)
Wielki Szlem, kort ziemny, pula nagród 39,197 mln euro
czwartek, 31 maja
II runda gry pojedynczej:
Marin Cilić (Chorwacja, 3) - Hubert Hurkacz (Polska, Q) 6:2, 6:2, 6:7(3), 7:5
Program i wyniki turnieju mężczyzn
ZOBACZ WIDEO Piotr Żyła tęsknił za skokami i ciężką pracą
– mówił Polak po pokonaniu Tennysa Sandgrena. Raczej się nie spodziewał, że trafi na ten najfajniejszy i najbardziej prestiż Czytaj całość
Cilic, jak sie okazalo, po raz drugi.
Magda Fręch też kolejny kroczek zrobiła, brawo. Niech im się wiedzie, to m Czytaj całość
za wykorzystanie spadku koncentracji u Marina
wzrost poziomu gry
i w efekcie - bardzo wyrôwnane partie .
Odwagi i wiary w siebie !
L 'avenir es Czytaj całość