Choć Stan Wawrinka od wielu tygodni podkreślał, że chciałby wystąpić w turnieju ATP w Genewie, jego nazwisko długo nie pojawiało się na liście uczestników. Oficjalna informacja, że Szwajcar zagra w Banque Eric Sturdza Geneva Open 2018, została podana dopiero w czwartek, a więc na trzy dni przed rozpoczęciem zmagań. Jak się okazuje, ta zwłoka wynikała z konfliktu między tenisistą z Lozanny a organizatorami imprezy.
- Od samego początku nie czuję się tutaj mile widziany - mówił Wawrinka na konferencji prasowej przed startem turnieju. - Czułem się źle, ponieważ na mój temat krążyły nieprawdziwe informacje. To prawda, że otrzymałem lepszą finansowo ofertę od organizatorów turnieju w Lyonie, ale odmówiłem, bo bardzo chciałem zagrać w Szwajcarii.
- Gra w ojczyźnie jest dla mnie najważniejsza i cieszę się, że ostatecznie mogę tutaj wystąpić. Tenisiści nieczęsto mają okazje, by grać w swoich domowych turniejach. Ale chcę zaznaczyć, że jestem tutaj dla kibiców i ludzi z obsługi turnieju, którzy zawsze zachowywali się wspaniale wobec mnie, a nie dla organizatorów - wyjaśniał.
Turniej w Genewie będzie dla Szwajcara drugim startem po ponad dwumiesięcznej przerwie spowodowanej problemami z operowanym jesienią ubiegłego roku prawym kolanem. - Z moim kolanem wszystko jest dobrze. Fizycznie także czuję się gotowy do gry. W ubiegłym tygodniu wystąpiłem w Rzymie i, mimo porażki, byłem zadowolony. Oczywiście brakuje mi meczów, zwycięstw i pewności siebie - mówił.
Pierwszy mecz w Banque Eric Sturdza Geneva Open Wawrinka, mistrz dwóch ostatnich edycji tej imprezy, rozegra we wtorek. Nie wcześniej niż o godz. 18:00 zmierzy się z Jaredem Donaldsonem. - Grałem z nim przed dwoma laty w Cincinnati. Udało mi się wygrać w trzech setach. To bardzo niebezpieczny tenisista, który uderza mocno i daje ci niewiele czasu - ocenił Helwet.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: brutalne zagranie na boisku. Kopniak w twarz!
Ciagle licytacje kto da wiecej.