Jason Jung (ATP 155) urodził się w kalifornijskim Torrance i początkowo reprezentował USA. Dopiero w sezonie 2015 zdecydował się na starty w barwach Tajwanu. Na swoim koncie ma tytuły w challengerach w Chengdu (2016), Zhangjiagang (2017) i San Francisco (2018). Wszystkie zdobyte na kortach o nawierzchni twardej. W 2016 roku był 143. singlistą świata i w sobotę miał szansę poprawić życiówkę.
Sobotni półfinał Hubert Hurkacz (ATP 212) rozpoczął znakomicie. Bardzo dobrze serwował i przejmował inicjatywę w wymianach. Jung miał kilka okazji na przełamanie, ale Polakowi nie zadrżała ręka w premierowej odsłonie. W przeciwieństwie do Tajwańczyka, który stracił podanie już w drugim gemie w wyniku kilku prostych błędów. 21-latek z Wrocławia dołożył jeszcze breaka w szóstym gemie i pewnie wygrał partię otwarcia 6:1.
W drugim secie łatwo nie było. Tajwańczyk nie rozdawał prezentów na lewo i prawo, przez co Polak znalazł się w opałach. Nasz reprezentant skasował jednak break pointa w czwartym gemie i uspokoił grę. Nagroda za cierpliwość w postaci trzech piłek na przełamanie przyszła w 11. gemie, ale 28-letni Azjata zagrał w momencie zagrożenia bardzo uważnie. Hurkacz nie wykorzystał wielkiej szansy na zwycięstwo w sobotnim pojedynku. Po zmianie stron obronił wygrywającym serwisem piłkę setową i doprowadził do tie breaka. W rozgrywce tej odparł jeszcze trzy kolejne setbole, zanim przy piątej sprezentował rywalowi wygraną.
Porażka w drugiej odsłonie podcięła nieco skrzydła Polakowi. Na początku decydującej partii Hurkacz popełnił za dużo prostych błędów i w efekcie przegrał serwis w trzecim gemie do zera. Tenisista z Wrocławia był wyraźnie sfrustrowany, ale nie poddał się i walczył do końca. Przy stanie 1:3 z trudem wygrał podanie, a po zmianie stron Jung wyraźnie spuścił z tonu. To właśnie wykorzystał nasz zawodnik, który po minimalnym błędzie z bekhendu azjatyckiego zawodnika wyrównał na po 3. Role się odwróciły. Teraz to Tajwańczykowi drżała ręka i popełniał on coraz więcej błędów. Dłuższe wymiany wygrywał wrocławianin i on też przełamał na 5:3.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Drążek i łańcuch. Tak trenuje Anita Włodarczyk
Ale Hurkacz znów miał problemy z zakończeniem pojedynku. W dziewiątym gemie trzeciej odsłony prowadził przy własnym podaniu 30-0 i dał się przełamać. Jung znów zagrał znakomicie w niemal beznadziejnej sytuacji. Bardzo ładne minięcie dało mu break pointa, a pozostanie w grze zapewnił bardzo dobry return. Po zmianie stron Polak nie odpuścił i jeszcze raz zaatakował. Piłkę meczową uzyskał po zepsutym slajsie Tajwańczyka. Po chwili doszło do krótkiej wymiany, którą Azjata zwieńczył forhendem wpakowanym w siatkę. Po 125 minutach z wygranej 6:1, 6:7(6), 6:4 cieszył się niżej notowany z graczy.
Dzięki zwycięstwu nad Jungiem nasz reprezentant zadebiutuje 19 marca 2018 roku w Top 200 rankingu ATP. Zanim jednak tak się stanie, powalczy w niedzielę o pierwszy tytuł w zawodach ATP Challenger Tour. Hurkacz był już w finale imprezy tej rangi, ale w listopadzie zeszłego roku lepszy od niego w Shenzhen był Mołdawianin Radu Albot. Teraz Polak spotka się z Australijczykiem Aleksem Boltem (ATP 244), który w Zhuhai nie stracił jeszcze seta, a gra od eliminacji. Tenisista z Antypodów był w 2015 roku klasyfikowany na 160. pozycji. Jeśli wygra niedzielny finał, to powróci do Top 200.
Zhuhai Open, Zhuhai (Chiny)
ATP Challenger Tour, kort twardy, pula nagród 75 tys. dolarów
sobota, 10 marca
półfinał gry pojedynczej:
Hubert Hurkacz (Polska) - Jason Jung (Tajwan) 6:1, 6:7(6), 6:4
Mecz wygrany, potem mecz przegrany, znow wygrany, jednak nie....az wkoncu.
Ten kto wymyslil liczenie punktow w tenisie jest geniuszem.
Hubi....5-5 i 40-0 przy podaniu Czytaj całość
Bolt potrafi grać, może być ciężko.
Trzymam kciuki, dobrze by było gdyby 1 challengerowy tytuł wpadł.