We wtorek Maria Szarapowa doznała w pojedynku z Mirjaną Lucić-Baroni kontuzji lewego uda i nie dokończyła spotkania z doświadczoną Chorwatką. Rosjanka zeszła z kortu przy stanie 2:1 w trzecim secie. Choć prowadziła z przewagą przełamania, zdecydowała się nie pogłębiać urazu i skreczowała przy wyniku 4:6, 6:3, 2:1.
Oczekujących na konferencję prasową dziennikarzy spotkał spory zawód, gdyż nie usłyszeli, co Szarapowa ma do powiedzenia w sprawie nie przyznania jej dzikiej karty do głównej drabinki Rolanda Garrosa 2017. Pięciokrotna mistrzyni wielkoszlemowa wystosowała za to specjalne oświadczenie.
- Przepraszam za to, że musiałam wycofać się z mojego meczu z powodu kontuzji uda. Przejdę teraz wszystkie niezbędne badania, aby upewnić się, czy uraz nie jest poważny. Pragnę podziękować organizatorom turnieju w Rzymie za danie mi szansy występu w tak szczególnych zawodach - skomentowała Rosjanka.
Szarapowa wywalczyła w Rzymie wystarczająco dużo punktów, aby powrócić w poniedziałek do drugiej setki rankingu WTA. Nie gwarantuje jej to jednak miejsca w głównej drabince wielkoszlemowego Wimbledonu 2017. Tenisistka będzie teraz czekać na decyzję organizatorów, ale najprawdopodobniej przyjdzie jej grać w eliminacjach.
ZOBACZ WIDEO Inter znów zawiódł! Zobacz skrót meczu z US Sassuolo [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
ale napisac artykul o tym, ze NIE skomentowala ?....
czy wy juz nie przesadzacie z ta zlotodajna zyla