Fakt, że Rafael Nadal zatrudnił do swojego sztabu nową osobę, można odbierać w kategorii jednej z największych niespodzianek okresu międzysezonowego. Zaskoczenia, ale i wielkiej nobilitacji nie krył też ten, na którego padł wybór Rafy - Carlos Moya.
- Zawsze myślałem, że do końca kariery Rafa będzie pracował tylko z wujkiem Tonim i Francisco Roigiem - mówił Moya w rozmowie z dziennikiem "Marca" wyjawiając kulisy zatrudnienia przez Nadala. - Najpierw porozmawiałem z Tonim, a następnie z Rafą. Obaj mają ma ambicję, by wrócić do walki o najwyższe cele, i to mnie przekonało.
Moya w sztabie Nadala będzie funkcję trenera-koordynatora. - Najważniejsza będzie komunikacjami między nami. Musimy przedstawiać Rafie swoje pomysły, ale to on będzie podejmował ostateczne decyzje. Znamy się od lat, jesteśmy przyjaciółmi i myślę, że to nam pomoże w dobrej współpracy.
Zapytany o cele na sezon 2017, Hiszpan odpowiedział: - Rafa znów musi odzyskać aurę nietykalności. Miał ją w przeszłości, mieli ją także Federer, Djoković i ostatnio Murray. A naszym celem jest wielkoszlemowy tytuł. Ważne będzie także, by Rafa unikał kontuzji. W 2016 roku miał sporo problemów ze zdrowiem.
ZOBACZ WIDEO Bóg, futbol, Borussia. Polak, który zatrzymał papież
40-latek z Majorki wyjawił, że będzie towarzyszył nowemu podopiecznemu tylko podczas najważniejszych turniejów. - Rafa wie, że nie lubię podróżować, bo mam rodzinę. Ale w styczniu na pewno będę z nim w Australii.
Pierwszym występem Nadala pod wodzą Moyi będzie rozpoczynający się 1 stycznia turniej ATP World Tour 250 w Brisbane. Następnie Hiszpan weźmie udział w wielkoszlemowym Australian Open (16-29 stycznia).
- Przed Rafą jeszcze kilka lat gry na najwyższym poziomie i wciąż stać go na zdobywanie tytułów wielkoszlemowych - ocenił Moya.